*** (oczami Tosi )
- Że niby co ? Ha ja nie muszę
niczego udowadniać pff. - przestraszyła się, a bynajmniej takie
było moje odczucie.
I tyle ją widzieliśmy. Po prostu
obróciła się na pięcie i wyszła.
- No to na razie mamy spokój -
powiedział, z ulgą, Maciek .
- Mam taką nadzieję .
Kociak podszedł do mnie i objął mnie
w pasie.
- Maciek mam już tego dość.
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
- Nie właśnie, że nie będzie. Z
każdą chwilą czuję, że oddalamy się od siebie coraz bardziej.
Zajmujemy się sprawami inny. Może w końcu powinniśmy spojrzeć
temu prosto w oczy.
- O czym Ty mówisz ?
- Nie mam już na to siły. Może
powinnam się wyprowadzić? Może powinieneś o mnie zapomnieć ?
Mam wrażenie, że przez mnie masz same
kłopoty.
-Co? Magda, to nie Twoja wina!
Nie chcę już na nich więcej kłopotów
ściągać. Maciek teraz jest przy mnie, ale co będzie kiedy zacznie
się sezon na nowo. Kiedy będzie cały czas wyjeżdżał na
konkursy? Nie wytrzymam tyle bez niego. Wiem, że to egoistyczne, ale
może lepiej dla mnie, a nawet dla niego, że się rozstaniemy ?
Tej nocy nie mogłam zmrużyć oka,
przez te wszystkie myśli. Nasuwające się sentencje życiowe.
To chyba był pierwszy moment
zwątpienia od przeprosin Maćka.
To dzięki niemu spotkałam po raz
kolejny Ryśka, co niestety okazało się wspaniałym pomysłem
i nie zapomnę mu tego do końca życia.
To On sprawił, że uwierzyłam w
siebie.
To On sprawił, że moje serce zabiło
szybciej.
Czy można kochać kogoś tak mocno, że
aż boli ?
Po długich godzinach rozmyślania
zasnęłam. Nie wiele mi dadzą te 3 godziny snu, choć mimo wszystko
zawsze będzie, choć odrobinę lepiej.
Rano wstałam o godzinie 8.00. Dzisiaj
wraca mama (była wyjeździe służbowy w Warszawie). Półprzytomna,
wstałam wygrzebałam z szafy jakieś luźne, stare dresy i moją
najukochańszą bluzkę.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki,
orzeźwiający prysznic i ubrałam się. Włosy spięłam w
najzwyklejszego koka.
Nie malowałam się nawet, ponieważ cały
dzisiejszy dzień postanowiłam spędzić w domu. Razem z wracającą
o godzinie 12:30, mamą. Do tej godziny miałam czasu, żeby ogarnąć
w domu. Prawidłowo rzecz ujmując w domu nie było jakiegoś
wielkiego bałaganu, ale wiadomo trzeba kurze zetrzeć, umyć meble,
zrobić pranie, pozamiatać i na samym końcu umyć podłogi, a że
nasz domu był dość spory, to te (po porannej toalecie) 3 i pół
godziny, w normalnych ruchach jak na mnie, nie wystarczyłyby,
dlatego musiałam troszku je przyspieszyć.
Po męczących godzinach sprzątania,
przyjechała mama.
- Cześć, mamo! - krzyknęłam,
podbiegając do samochodu.
- Cześć, kochanie.
- Stęskniłam się za Tobą !
- Ja za Tobą też. - powiedziała to i
cmoknęła mnie w czoło.
W tej właśnie chwili z samochodu
wysiadł Szymon, który odbierał mamę z lotniska.
Rzucił tylko zwykłe 'Hej', zabrał
bagaże mamy i zniknął za drzwiami, prowadzącymi do domu.
Miałyśmy z mamą dużo do obgadania.
Wypytałam ją o każdy szczególik, ale po 2-godzinnym
przesłuchaniu, mama stwierdziła, że jest trochę zmęczona podróżą
i położy się spać.
Szymon gdzieś pojechał, a ja znowu
zostałam sama na polu bitwy.
Podczas nieobecności mamy zamieniłam
z Szymonem może dwa zdania ?
Cały czas się mijaliśmy, ja
spędzałam większość czasu z Maćkiem, a on przebywał w pracy
więcej niż zwykle.
Nie myśląc już o tym, udałam się
do mojego pokoju. Wzięłam do ręki „Ognistą” i zanurzyłam się
w fantastycznym świecie.
Po 3 godzinach książka została przez
mnie pochłonięta. Było mi żal, że to już koniec, lecz
natychmiast włączyłam laptopa i weszłam w google. Troszku
poszperałam i znalazł kolejną część „Niewidzialna” .
Wcisnęłam 'Kup teraz' i wypełniłam wszystko co trzeba było.
Położyłam się na łóżku i
zauważyłam, że dostałam sms. Nadawcą był Maciek:
Będę o 17:30. Kocham Maciek ;*
Wysłane o 15:26
- Co ?
- powiedziałam to chyba na głos.
Nie dziwię się, że nie zobaczyłam,
byłam przecież pochłonięta książką, ale zostało mi jakieś 15
min. Powiem mu po prostu, że dzisiaj zostaję w domu.
Leżąc, czekałam na niego. Choć zbyt
długo nie musiałam tego robić.
-Hej. Maciek słuchaj, ja dzisiaj
nigdzie nie idę.
- To dobrze – mimo mojej decyzji,
jego słowa trochę mnie zdziwiły – bo nigdzie nie idziemy, co
najwyżej jedziemy. - mówiąc to, uśmiechnął się zawadiacko.
- Ale ja nie jestem ubrana- pokazałam
ręką na mój ubiór.
- To nic, da się coś z tym zrobić.
Kociak chwycił mnie za rękę i
pociągnął na górę. Otworzył moją szafę i zaczął czegoś w
niej szukać.
- Jest.
Wyciągnął z mojej szafy dżinsy,
czerwony top i bluzę.
- Maciek po co Ci to ?
- Jak to po co ? Założysz to – ahh,
on i ten jego uśmiech, nic im się nie oprze.
- No dobrze.
Wzięłam to co było mi potrzebne i
poszłam się przebrać. Głupia zapomniałam przekręcić kluczyk w
drzwiach.
- Już ? - wparował, kiedy byłam w
samej bieliźnie.
- Ej !
- Hmm?
- To krępujące.
- Daj spokój kochanie, przecież
widziałem już o wiele więcej – wszedł do środka i zamknął za
sobą drzwi.
___________________________________
Więc jak widać wena wróciła :D
Mam nadzieję, że przez moją nieobecność, nie straciłam wielu czytelników. :D ;*