niedziela, 1 września 2013

Rozdział 23

- Maciek, dokąd jedziemy ?
- Spokojnie kochanie, to niespodzianka.
- Mógłbyś chociaż ściągnąć mi tą chustkę z oczu. Nic nie widzę, a dziwnie się z tym czuję.
- Nie przesadzaj kociaku. Jeszcze tylko chwila.
Maćka nie dało się w żaden sposób przekonać. Ciekawa jestem dokąd mnie wiezie.
Przynajmniej włączył moją ulubioną piosenkę, przy której mogłam spokojnie się odprężyć i wtulić w skórzane siedzenie pasażera w czarnym BMW, Miśka.
Maciek przez całą drogę trzymał rękę na moim kolanie, co było bardzo przyjemne.
- Dotarliśmy na miejsce.
- W końcu – powiedziałam uradowana.
Wysiadł, stwierdziłam to po odgłosie zamykanych drzwi. Po chwili pomógł mi wysiąść.
Przeszliśmy jakieś 100m , oczywiście nadal miałam zawiązane oczy, dlatego byłam cały czas zdana na Maćka.
Kociak stanął z tyłu za mną i objął mnie w pasie, mówiąc :
- Mam nadzieję, że Ci się tu spodoba.
Poczułam jak jego ręce, wędrują po mojej talii do góry. Czuję mrowienie w miejscach, gdzie jego ręce dotknęły mojego ciała. Wreszcie ujrzałam wszystko, co dla mnie przygotował.
Noc. Jezioro. Ognisko. Las. Namiot. Ja. Maciek.
Wokół ogniska był rozłożony koc, a obok niego kosz. ( zapewne z jakimiś przekąskami)
Cudne jezioro lśniło w blasku księżyca. Noc była ciepła i jasna. Pełnia.
Ognisko wydawało z siebie ciche odgłosy, opadających na siebie, już rozżarzonych kawałków drewna.
Staliśmy nadal w tej samej pozycji, napawałam się tym widokiem i uczuciem.
Nareszcie sami. Bez problemów Kamila czy Kuby. Teraz to nieistotne.
Maciek chwyta mnie za rękę i obraca do siebie twarzą. Jego ręce wędrują na mój policzek. Skóra nadal mrowi mnie od jego dotyku. W brzuchu mam tak zwane „ motyle ”.
Pierwszy dotyk jego ust jest miękki. Któreś z nas drży. Ja albo on. A może oboje ?
To lekki pocałunek, muskanie jego warg, dotykanie, smakowanie. Podoba mi się. Delikatna pieszczota jego warg jest słodka, ekscytująca. Moje serce się rozgrzewa, mięknie, czując tę intymność , więź z drugim człowiekiem.
Nagle pocałunek się zmienia.
Napięcie między nami wzrasta. Czuję mocniejsze mrowienie, na całej powierzchni mojego ciała, a nawet w kościach. Jego wargi łapczywie pochłaniają moje i stają się co raz bardziej zachłanne. Z ust wymyka mi się krótkie jęknięcie, a on natychmiast odrywa się ode mnie, wplatając palce jednej ręki w moje włosy, a drugą głaszcze mnie po policzku.
Spoglądając mu w oczy, znów przyciągam go ku sobie. Znów chcę poczuć smak jego ust.
Wciskam ręce między nas, kładę dłonie na jego torsie i napawam się tym dotykiem.
Wkłada ręce pod moją koszulkę. Nie przejmuję się tym, nawet mi się to podoba.
Idąc w ślady Maćka wsuwam dłonie w jego spodnie. Po chwili stwierdzam, że to był jednak zły pomysł, zbyt odważny jak dla mnie. To był impuls, ale nie w moim stylu. Próbuję je cofnąć, ale nie zdążam , Maciek chwyta moją dłoń i wsuwa ją z powrotem. Widzę jak jego koszulka ląduje na ziemi, po chwili to samo dzieje się z moją. Rozpinam rozporek i moje spodnie opadają na ziemię. Czuję, że Kociak jest troszku zaskoczony moją śmiałością, ale to chyba dobrze. Mimowolnie uśmiecham się albo próbuję, bo moje usta są nadal złączone w pocałunku.
Wtedy czuję, że jego spodnie również się osuwają. Tymczasem jego ręce wędrują na zapięcie biustonosza, radzi sobie z nim nienagannie.
Kładziemy się, na rozłożony już wcześniej, koc. Jest miękki, wygodny. Maciek kładzie się na mnie całym swoim ciężarem ciała, ale nie mam nic przeciwko temu. Wtulam się w niego jeszcze bardziej , instynktownie przyciągając go do siebie jeszcze bardziej, choć wątpię, żeby było to możliwe.
Nasze ciała są splecione w jedność, nie wiadomo gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie.
Wędrował po całym moim ciele, pocałunkami, dłońmi. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Moje ciało wyginało się na wszystkie strony od jego pieszczot, było tak przyjemnie, tak rozkosznie.
Złączyliśmy się w każdy możliwy sposób, psychicznie i fizycznie. Nasza bielizna była już dawno w miejscu zdecydowanie na to nie przeznaczonym. Leżała pod krzakami. W pewnym momencie dość głośno jęknęłam. Wtedy Maciek wyrwał się z mojego uścisku, odsunął na bok, przyciągając nogi do klatki piersiowej i obracając głowę w drugą stronę. Podniosłam się i spojrzałam na niego. Poczułam się dziwnie, tak jakbym została odepchnięta, niechciana. Czyżbym zapuściła się za daleko?
-Zadaję Ci ból – powiedział.
Zszokował mnie. Nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa.
- Niee.. - marne „Nie”, które nawet nie zabrzmiało tak jak powinno, wypowiedziane cieniutkim głosem, na pewno nie dało mu tej pewności.
- Wiedziałem - powiedział, wstając – Położę się już w namiocie.
Mam już tego dość. Wstałam i wskoczyłam w jego ramiona.
- Tamara, nie mogę robić Ci krzywdy.
Ściągnął mnie z siebie i postawił obok.
- Czy Ty nie rozumiesz? Kocham Cię. Potrzebuję Twojej bliskości... Chyba, że..
- Chyba, że … co ?
- Chyba, że Ty już mnie nie chcesz, może zmieniłeś zdanie,może nie wystarczam Ci już albo może nie spełniam Twoich oczekiwań.
- Co ?
Z jego oczu i mimiki twarzy mogłam odczytać zaskoczenie.
- Wiesz jak ja się poczułam ? Gdy było mi tak dobrze, kiedy rozkoszowałam się Twoją bliskością, Twoim ciałem, nagim torsem, Twoimi ustami, nabrzmiałymi od moich pocałunków, a Ty się odsuwasz. Jakbym nie spełniała tego, czego oczekujesz. Myślisz, że gdy połączyliśmy się w jedność, kiedy przestałam się wstydzić, kiedy on nie jest już mi obcy. Kiedy potrafię się przed Tobą ukazać i otworzyć w całości. Ty odsuwasz się i mówisz, że zadajesz mi ból ?
- Tosia, ja ...
- Powiedz, czego ode mnie oczekujesz ? Co mogę zrobić byś był w pełni zadowolony?
-Nic.
Posmutniałam. Kocham Go, ale jestem niewystarczająca. Nigdy nie zaspokoję jego pragnień.
Spoglądam mu w oczy. Na mojej twarzy widnieje smutek, co dostrzega. Dotyka mojego policzka. Uwielbiam jego dotyk. Jego twarde, a zarazem miękkie dłonie, które znają na wylot, każdy kawałek mojego ciała, każdy jego skrawek.
- Nie wiedziałem, że tak na Ciebie działam. Nic nie możesz zrobić, żebym był bardziej zadowolony. Nic nie możesz zrobić, by spełnić bardziej moje oczekiwania.
Opuściłam głowę. Teraz wpatruję się w jego stopy.
- Nie możesz, ponieważ kocham Cię tak mocno, że bardziej się już chyba nie da. Jesteś wszystkim czego pragnę i tylko dzięki myśli, że znów Cię zobaczę moje życie staje się jaśniejsze. Nadzieja nie umiera. Chodzę radosny od rana do wieczora, bo wiem, że niedługo ujrzę Ciebie. Znów poczuję smak Twoich ust, spojrzę Ci prosto w oczy. Nie mogę być już bardziej zadowolony.
- Maciek... - mówiąc to, spojrzałam mu prosto w czekoladowe oczy, którymi nadal świdrował moją twarz.
Nasze usta znów złączyły się w pocałunku. Ciała przywarły do siebie tak jak wcześniej. Podniósł mnie i oparł na swoich biodrach, a ja splotłam nogi na jego wspaniałej, idealnej w dotyku, miękkiej i jędrnej pupie. To było wspaniałe uczucie, gdy lekko unosiłam się i opadałam. Był taki delikatny, taki namiętny. Nie chcę by ta chwila kiedykolwiek się skończyła. Ten moment na zawsze pozostanie w mej pamięci. To uczucie, gdy jest we mnie i nikt go nie zabierze. Gdy potrafi rozpieszczać mnie, jak nikt inny. Nikt inny, bo nikogo przed nim nie było. Mam nadzieję, że jest tym pierwszym i ostatnim. Na zawsze. Forever.
____________________________________________
Coraz trudniej dodaje się posty. Głupie reklamy -.-
Dziękuję wszystkim za komentarze ;3