- Maciek, dokąd jedziemy ?
- Spokojnie kochanie, to niespodzianka.
- Mógłbyś chociaż ściągnąć mi
tą chustkę z oczu. Nic nie widzę, a dziwnie się z tym czuję.
- Nie przesadzaj kociaku. Jeszcze tylko
chwila.
Maćka nie dało się w żaden sposób
przekonać. Ciekawa jestem dokąd mnie wiezie.
Przynajmniej włączył moją ulubioną
piosenkę, przy której mogłam spokojnie się odprężyć i wtulić
w skórzane siedzenie pasażera w czarnym BMW, Miśka.
Maciek przez całą drogę trzymał
rękę na moim kolanie, co było bardzo przyjemne.
- Dotarliśmy na miejsce.
- W końcu – powiedziałam uradowana.
Wysiadł, stwierdziłam to po odgłosie
zamykanych drzwi. Po chwili pomógł mi wysiąść.
Przeszliśmy jakieś 100m , oczywiście
nadal miałam zawiązane oczy, dlatego byłam cały czas zdana na
Maćka.
Kociak stanął z tyłu za mną i objął
mnie w pasie, mówiąc :
- Mam nadzieję, że Ci się tu
spodoba.
Poczułam jak jego ręce, wędrują po
mojej talii do góry. Czuję mrowienie w miejscach, gdzie jego ręce
dotknęły mojego ciała. Wreszcie ujrzałam wszystko, co dla mnie
przygotował.
Noc. Jezioro. Ognisko. Las. Namiot. Ja.
Maciek.
Wokół ogniska był rozłożony koc, a
obok niego kosz. ( zapewne z jakimiś przekąskami)
Cudne jezioro lśniło w blasku
księżyca. Noc była ciepła i jasna. Pełnia.
Ognisko wydawało z siebie ciche
odgłosy, opadających na siebie, już rozżarzonych kawałków
drewna.
Staliśmy nadal w tej samej pozycji,
napawałam się tym widokiem i uczuciem.
Nareszcie sami. Bez problemów Kamila
czy Kuby. Teraz to nieistotne.
Maciek chwyta mnie za rękę i obraca
do siebie twarzą. Jego ręce wędrują na mój policzek. Skóra
nadal mrowi mnie od jego dotyku. W brzuchu mam tak zwane „ motyle
”.
Pierwszy dotyk jego ust jest miękki.
Któreś z nas drży. Ja albo on. A może oboje ?
To lekki pocałunek, muskanie jego
warg, dotykanie, smakowanie. Podoba mi się. Delikatna pieszczota
jego warg jest słodka, ekscytująca. Moje serce się rozgrzewa,
mięknie, czując tę intymność , więź z drugim człowiekiem.
Nagle pocałunek się zmienia.
Napięcie między nami wzrasta. Czuję
mocniejsze mrowienie, na całej powierzchni mojego ciała, a nawet w
kościach. Jego wargi łapczywie pochłaniają moje i stają się co
raz bardziej zachłanne. Z ust wymyka mi się krótkie jęknięcie, a
on natychmiast odrywa się ode mnie, wplatając palce jednej ręki w
moje włosy, a drugą głaszcze mnie po policzku.
Spoglądając mu w oczy, znów
przyciągam go ku sobie. Znów chcę poczuć smak jego ust.
Wciskam ręce między nas, kładę
dłonie na jego torsie i napawam się tym dotykiem.
Wkłada ręce pod moją koszulkę. Nie
przejmuję się tym, nawet mi się to podoba.
Idąc w ślady Maćka wsuwam dłonie w
jego spodnie. Po chwili stwierdzam, że to był jednak zły pomysł,
zbyt odważny jak dla mnie. To był impuls, ale nie w moim stylu.
Próbuję je cofnąć, ale nie zdążam , Maciek chwyta moją dłoń
i wsuwa ją z powrotem. Widzę jak jego koszulka ląduje na ziemi, po
chwili to samo dzieje się z moją. Rozpinam rozporek i moje spodnie
opadają na ziemię. Czuję, że Kociak jest troszku zaskoczony moją
śmiałością, ale to chyba dobrze. Mimowolnie uśmiecham się albo
próbuję, bo moje usta są nadal złączone w pocałunku.
Wtedy czuję, że jego spodnie również
się osuwają. Tymczasem jego ręce wędrują na zapięcie
biustonosza, radzi sobie z nim nienagannie.
Kładziemy się, na rozłożony już
wcześniej, koc. Jest miękki, wygodny. Maciek kładzie się na mnie
całym swoim ciężarem ciała, ale nie mam nic przeciwko temu.
Wtulam się w niego jeszcze bardziej , instynktownie przyciągając
go do siebie jeszcze bardziej, choć wątpię, żeby było to
możliwe.
Nasze ciała są splecione w jedność,
nie wiadomo gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie.
Wędrował po całym moim ciele,
pocałunkami, dłońmi. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Moje
ciało wyginało się na wszystkie strony od jego pieszczot, było
tak przyjemnie, tak rozkosznie.
Złączyliśmy się w każdy możliwy
sposób, psychicznie i fizycznie. Nasza bielizna była już dawno w
miejscu zdecydowanie na to nie przeznaczonym. Leżała pod krzakami.
W pewnym momencie dość głośno jęknęłam. Wtedy Maciek wyrwał
się z mojego uścisku, odsunął na bok, przyciągając nogi do
klatki piersiowej i obracając głowę w drugą stronę. Podniosłam
się i spojrzałam na niego. Poczułam się dziwnie, tak jakbym
została odepchnięta, niechciana. Czyżbym zapuściła się za
daleko?
-Zadaję Ci ból – powiedział.
Zszokował mnie. Nie mogłam z siebie
wydusić żadnego słowa.
- Niee.. - marne „Nie”, które
nawet nie zabrzmiało tak jak powinno, wypowiedziane cieniutkim
głosem, na pewno nie dało mu tej pewności.
- Wiedziałem - powiedział, wstając –
Położę się już w namiocie.
Mam już tego dość. Wstałam i
wskoczyłam w jego ramiona.
- Tamara, nie mogę robić Ci krzywdy.
Ściągnął mnie z siebie i postawił
obok.
- Czy Ty nie rozumiesz? Kocham Cię.
Potrzebuję Twojej bliskości... Chyba, że..
- Chyba, że … co ?
- Chyba, że Ty już mnie nie chcesz,
może zmieniłeś zdanie,może nie wystarczam Ci już albo może nie
spełniam Twoich oczekiwań.
- Co ?
Z jego oczu i mimiki twarzy mogłam
odczytać zaskoczenie.
- Wiesz jak ja się poczułam ? Gdy
było mi tak dobrze, kiedy rozkoszowałam się Twoją bliskością,
Twoim ciałem, nagim torsem, Twoimi ustami, nabrzmiałymi od moich
pocałunków, a Ty się odsuwasz. Jakbym nie spełniała tego, czego
oczekujesz. Myślisz, że gdy połączyliśmy się w jedność, kiedy
przestałam się wstydzić, kiedy on nie jest już mi obcy. Kiedy
potrafię się przed Tobą ukazać i otworzyć w całości. Ty
odsuwasz się i mówisz, że zadajesz mi ból ?
- Tosia, ja ...
- Powiedz, czego ode mnie oczekujesz ?
Co mogę zrobić byś był w pełni zadowolony?
-Nic.
Posmutniałam. Kocham Go, ale jestem
niewystarczająca. Nigdy nie zaspokoję jego pragnień.
Spoglądam mu w oczy. Na mojej twarzy
widnieje smutek, co dostrzega. Dotyka mojego policzka. Uwielbiam jego
dotyk. Jego twarde, a zarazem miękkie dłonie, które znają na
wylot, każdy kawałek mojego ciała, każdy jego skrawek.
- Nie wiedziałem, że tak na Ciebie
działam. Nic nie możesz zrobić, żebym był bardziej zadowolony.
Nic nie możesz zrobić, by spełnić bardziej moje oczekiwania.
Opuściłam głowę. Teraz wpatruję
się w jego stopy.
- Nie możesz, ponieważ kocham Cię
tak mocno, że bardziej się już chyba nie da. Jesteś wszystkim
czego pragnę i tylko dzięki myśli, że znów Cię zobaczę moje
życie staje się jaśniejsze. Nadzieja nie umiera. Chodzę radosny
od rana do wieczora, bo wiem, że niedługo ujrzę Ciebie. Znów
poczuję smak Twoich ust, spojrzę Ci prosto w oczy. Nie mogę być
już bardziej zadowolony.
- Maciek... - mówiąc to, spojrzałam
mu prosto w czekoladowe oczy, którymi nadal świdrował moją twarz.
Nasze usta znów złączyły się w
pocałunku. Ciała przywarły do siebie tak jak wcześniej. Podniósł
mnie i oparł na swoich biodrach, a ja splotłam nogi na jego
wspaniałej, idealnej w dotyku, miękkiej i jędrnej pupie. To było
wspaniałe uczucie, gdy lekko unosiłam się i opadałam. Był taki
delikatny, taki namiętny. Nie chcę by ta chwila kiedykolwiek się
skończyła. Ten moment na zawsze pozostanie w mej pamięci. To
uczucie, gdy jest we mnie i nikt go nie zabierze. Gdy potrafi
rozpieszczać mnie, jak nikt inny. Nikt inny, bo nikogo przed nim nie
było. Mam nadzieję, że jest tym pierwszym i ostatnim. Na zawsze.
Forever.
____________________________________________
Coraz trudniej dodaje się posty.
Głupie reklamy -.-
Dziękuję wszystkim za komentarze ;3