wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 30

Te słowa długo odbijały się echem w mojej głowie. Kocham czy nie kocham? O to jest pytanie. Gdy go widzę w brzuchu czuję motylki. Czuję jakby rosły mi skrzydła. Jego wzrok mnie onieśmiela. Ma zabójczo piwne oczy. Boskie usta, które chciałoby się całować cały czas. Uwielbiam jego rozczochraną fryzurkę. Wiem, że jest moja. Wiem, że on jest w pełni mi oddany. Nie mogę go dłużej okłamywać. Mam wyrzuty sumienia po pocałunku z Andim. Nie ja go zapoczątkowałam, ale nie mogę ukryć faktu, że podobało mi się. Odczułam satysfakcję i to mnie boli. To był moment zwątpienia. Skoro pociągają mnie inni, to czy Maciek jest tym jedynym. Czy to nie powinno być tak, że skoro kocham go nad życie, nie spojrzałabyum porządającym wzrokiem na kogokolwiek innego. Maciejka jest wspaniały, ma cudny charakter i osobowość, jest również nieziemsko przystojny, ale czy ma to coś?

Nie widzieliśmy się już ponad tydzień. Ja nie miałam odwagi, żeby do niego zadzwonić. On nie dzwonił, gdyż powiedział, że nie będzie mnie nie pokoił dopóki nie podejmę decyzji. Jeśli powiem mu, że to koniec on zrozumie i odejdzie. Ale czy tego właśnie chcę?
To było 7 najgorszych dni w moim życiu. Nigdy nie byłam tak rozdarta. Połowa mnie mówiła tak: Bierz go! On jest idealnym partnerem dla ciebie. Z kolei druga: Jeśli to nie jest to, czy warto próbować, warto cierpieć?

Niedługo wyjadę na studia i co wtedy będzie? Maciek nie pojedzie ze mną. Nie może, ale jeśli poszłabym na studia do Krakowa.. hmm... Byłby blisko. Zawsze niedaleko. Pomijając moment wyjazdu na zawody. Czy chcę wieść właśnie takie życie, w którym mojego chłopaka nie ma praktycznie przez 6 miesięcy w roku?

Muszę spotkać się z nim. Musimy porozmawiać.
Leżąc na kanapie próbowałam dosięgnąć telefonu, położonego na stoliku. Był on oddalony ode mnie raptem 50cm. Już go prawie miałam. Dwa centymetry. Już, już dotykam go. Ogólnie to jestem leniem i nie chciało mi się nawet wstawać. Moje barki wystawały już za kanapę. Ręką sięgnęłam po telefon, już go miałam w ręce. Wtedy właśnie ktoś zadzwonił do drzwi, a ja z przerażeniem rąbnęłam całym ciałem na podłogę. Potłukłam sobie cały tyłek.. Ten ktoś będzie miał przechlapane.


Niestety po "otworzeniu" drzwi, gdyż ten ktoś nie czekał, aż sama się do nich przywlekę, stwierdziłam, że to jednak ja powinnam się bać, nie on. Wtargnął do salonu i nie patrząc na mnie usiadł na kanapie.  
-Zrób mi herbatę. 
-Co?
-Zrób mi herbatę. Głucha jesteś?
___________________________________________
Wybaczcie, że tak długo nic nie dodawała, ale kończyłam gimbazę i było trochu zamieszania z tym wszystkim. Niestety nie było również weny. Na szczęście udało mi się, w końcu, coś  stworzyć. ;D