środa, 27 listopada 2013

Rozdział 24

 Do domu wróciłam z samego rana. W kuchni zastałam mamę. Próbowałam udawać, że nic się nie stało, ale mama od razu zauważyła,że promienieję.
Żeby uniknąć rozmowy rzuciłam tylko szybkie hej i pobiegłam do mojego pokoju.
Leżąc na łóżku zastanawiałam się jak to będzie kiedy Maciek wyjedzie, kiedy zaczną się konkursy PŚ.

Następnego dnia Maciek nie odezwał się. Martwiłam się, bo nie wiedziałam co się dzieje.
Dzwoniłam do niego jakieś 6 – 7 razy, ale zawsze włączała się sekretarka. Byłam bardzo zaniepokojona. Wczoraj było tak przyjemnie miło, a dzisiaj brak kontaktu.
Stwierdziłam, że może zostało to spowodowane jakimś nagłym wyjazdem. Może jego ojcu nie spodobało się, że wraca do domu z rana, ale przecież Maciek jest dorosły. Jest jeszcze taka opcja, że nadal śpi. Postanowiłam się tym nie przejmować, pewnie później zadzwoni.

Naszło mnie na oglądanie zdjęć. Poszłam na strych po albumy. Przeglądając zobaczyłam jakiegoś nieznajomego mi chłopaka. Dziwne, bo na zdjęciu przytulałam się z nim. Wzięłam zdjęcie i pobiegłam do mamy.
-Mamo kto to jest?
-Skąd masz to zdjęcie? - zapytała z przerażeniem w oczach mama. Dziwne, przecież to tylko zdjęcie.
- Z albumu, ze strychu.
- Powinnam Ci powiedzieć wcześniej. Usiądź kochanie.
Po jej słowach przestraszyłam się.
- Mamo o co chodzi?
- Pamiętasz, gdy miałaś wypadek dwa lata temu?
-Tak, a co to ma wspólnego z tym chłopakiem?
- Byłaś w nim zakochana po uszy...
-Ale jak to ??
- Gdy leżałaś w szpitalu dowiedzieliśmy się, że doznałaś amnezji częściowej.
- Nie pozwoliliście mu mnie odwiedzać?!
-Uznaliśmy, że tak będzie dla ciebie lepiej.
-Cały czas się obwiniałam, że przez nas mogłaś stracić miłość swojego życia, ale teraz masz Maćka, więc odważyłam się ci to powiedzieć.
- Popełniłaś największy błąd w swoim życiu. Jak mogłaś?
-Przepraszam..
-To tylko puste słowa..
-Kochanie...
-Masz do niego jakiś kontakt?
-Nie. Po naszej rozmowie nigdy więcej go nie widziałam.
-Opowiedz mi o nim.
-Na pewno tego chcesz?
-Tak.
-Poznaliście się w przedszkolu. Był Twoim wiernym przyjacielem. Zawsze trwał przy tobie. Nawet jeśli nie miałaś racji.
-A jak wyglądał?

- Był brunetem o jasnej karnacji. Miał ładne niebieskie oczy.
- Mamo, przecież to był mój ideał. Teraz kocham Maćka. Z jednej strony jestem ci wdzięczna, bo gdyby nie to, że zabroniłaś mu się ze mną widywać, nigdy bym nie poznała Kociaka, ale nie mogę pojąć tego, jak mogłaś mi to zrobić, skoro wiedziałaś, że tak bardzo go kochałam.
-To był impuls. Uznałam, że jesteś za młoda na taką miłość. To był ogromny błąd. Wybacz.
- Opowiadaj dalej.
- Więc..
Słuchając mamy, spędziłam na kanapie bite 3 godziny.

Stwierdziłam, że muszę go odszukać. Może to głupi pomysł, ale po prostu muszę. Skoro był moim przyjacielem, może uda nam się to odbudować.  

_________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale w końcu coś jest ;3

Uwaga !

Stworzyłam nowego bloga, ponieważ dostałam jakiegoś dziwnego natchnienia. 
Przepraszam Was za to, że nie pojawił tu się żaden nowy rozdział, już od 
bardzo długiego czasu. Niestety nie mam żadnego pomysłu jak dalej 
poprowadzić tę historyjkę ;cc 

Jeśli ktoś chciałby zajrzeć na mojego nowego bloga -------------> 

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 23

- Maciek, dokąd jedziemy ?
- Spokojnie kochanie, to niespodzianka.
- Mógłbyś chociaż ściągnąć mi tą chustkę z oczu. Nic nie widzę, a dziwnie się z tym czuję.
- Nie przesadzaj kociaku. Jeszcze tylko chwila.
Maćka nie dało się w żaden sposób przekonać. Ciekawa jestem dokąd mnie wiezie.
Przynajmniej włączył moją ulubioną piosenkę, przy której mogłam spokojnie się odprężyć i wtulić w skórzane siedzenie pasażera w czarnym BMW, Miśka.
Maciek przez całą drogę trzymał rękę na moim kolanie, co było bardzo przyjemne.
- Dotarliśmy na miejsce.
- W końcu – powiedziałam uradowana.
Wysiadł, stwierdziłam to po odgłosie zamykanych drzwi. Po chwili pomógł mi wysiąść.
Przeszliśmy jakieś 100m , oczywiście nadal miałam zawiązane oczy, dlatego byłam cały czas zdana na Maćka.
Kociak stanął z tyłu za mną i objął mnie w pasie, mówiąc :
- Mam nadzieję, że Ci się tu spodoba.
Poczułam jak jego ręce, wędrują po mojej talii do góry. Czuję mrowienie w miejscach, gdzie jego ręce dotknęły mojego ciała. Wreszcie ujrzałam wszystko, co dla mnie przygotował.
Noc. Jezioro. Ognisko. Las. Namiot. Ja. Maciek.
Wokół ogniska był rozłożony koc, a obok niego kosz. ( zapewne z jakimiś przekąskami)
Cudne jezioro lśniło w blasku księżyca. Noc była ciepła i jasna. Pełnia.
Ognisko wydawało z siebie ciche odgłosy, opadających na siebie, już rozżarzonych kawałków drewna.
Staliśmy nadal w tej samej pozycji, napawałam się tym widokiem i uczuciem.
Nareszcie sami. Bez problemów Kamila czy Kuby. Teraz to nieistotne.
Maciek chwyta mnie za rękę i obraca do siebie twarzą. Jego ręce wędrują na mój policzek. Skóra nadal mrowi mnie od jego dotyku. W brzuchu mam tak zwane „ motyle ”.
Pierwszy dotyk jego ust jest miękki. Któreś z nas drży. Ja albo on. A może oboje ?
To lekki pocałunek, muskanie jego warg, dotykanie, smakowanie. Podoba mi się. Delikatna pieszczota jego warg jest słodka, ekscytująca. Moje serce się rozgrzewa, mięknie, czując tę intymność , więź z drugim człowiekiem.
Nagle pocałunek się zmienia.
Napięcie między nami wzrasta. Czuję mocniejsze mrowienie, na całej powierzchni mojego ciała, a nawet w kościach. Jego wargi łapczywie pochłaniają moje i stają się co raz bardziej zachłanne. Z ust wymyka mi się krótkie jęknięcie, a on natychmiast odrywa się ode mnie, wplatając palce jednej ręki w moje włosy, a drugą głaszcze mnie po policzku.
Spoglądając mu w oczy, znów przyciągam go ku sobie. Znów chcę poczuć smak jego ust.
Wciskam ręce między nas, kładę dłonie na jego torsie i napawam się tym dotykiem.
Wkłada ręce pod moją koszulkę. Nie przejmuję się tym, nawet mi się to podoba.
Idąc w ślady Maćka wsuwam dłonie w jego spodnie. Po chwili stwierdzam, że to był jednak zły pomysł, zbyt odważny jak dla mnie. To był impuls, ale nie w moim stylu. Próbuję je cofnąć, ale nie zdążam , Maciek chwyta moją dłoń i wsuwa ją z powrotem. Widzę jak jego koszulka ląduje na ziemi, po chwili to samo dzieje się z moją. Rozpinam rozporek i moje spodnie opadają na ziemię. Czuję, że Kociak jest troszku zaskoczony moją śmiałością, ale to chyba dobrze. Mimowolnie uśmiecham się albo próbuję, bo moje usta są nadal złączone w pocałunku.
Wtedy czuję, że jego spodnie również się osuwają. Tymczasem jego ręce wędrują na zapięcie biustonosza, radzi sobie z nim nienagannie.
Kładziemy się, na rozłożony już wcześniej, koc. Jest miękki, wygodny. Maciek kładzie się na mnie całym swoim ciężarem ciała, ale nie mam nic przeciwko temu. Wtulam się w niego jeszcze bardziej , instynktownie przyciągając go do siebie jeszcze bardziej, choć wątpię, żeby było to możliwe.
Nasze ciała są splecione w jedność, nie wiadomo gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie.
Wędrował po całym moim ciele, pocałunkami, dłońmi. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Moje ciało wyginało się na wszystkie strony od jego pieszczot, było tak przyjemnie, tak rozkosznie.
Złączyliśmy się w każdy możliwy sposób, psychicznie i fizycznie. Nasza bielizna była już dawno w miejscu zdecydowanie na to nie przeznaczonym. Leżała pod krzakami. W pewnym momencie dość głośno jęknęłam. Wtedy Maciek wyrwał się z mojego uścisku, odsunął na bok, przyciągając nogi do klatki piersiowej i obracając głowę w drugą stronę. Podniosłam się i spojrzałam na niego. Poczułam się dziwnie, tak jakbym została odepchnięta, niechciana. Czyżbym zapuściła się za daleko?
-Zadaję Ci ból – powiedział.
Zszokował mnie. Nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa.
- Niee.. - marne „Nie”, które nawet nie zabrzmiało tak jak powinno, wypowiedziane cieniutkim głosem, na pewno nie dało mu tej pewności.
- Wiedziałem - powiedział, wstając – Położę się już w namiocie.
Mam już tego dość. Wstałam i wskoczyłam w jego ramiona.
- Tamara, nie mogę robić Ci krzywdy.
Ściągnął mnie z siebie i postawił obok.
- Czy Ty nie rozumiesz? Kocham Cię. Potrzebuję Twojej bliskości... Chyba, że..
- Chyba, że … co ?
- Chyba, że Ty już mnie nie chcesz, może zmieniłeś zdanie,może nie wystarczam Ci już albo może nie spełniam Twoich oczekiwań.
- Co ?
Z jego oczu i mimiki twarzy mogłam odczytać zaskoczenie.
- Wiesz jak ja się poczułam ? Gdy było mi tak dobrze, kiedy rozkoszowałam się Twoją bliskością, Twoim ciałem, nagim torsem, Twoimi ustami, nabrzmiałymi od moich pocałunków, a Ty się odsuwasz. Jakbym nie spełniała tego, czego oczekujesz. Myślisz, że gdy połączyliśmy się w jedność, kiedy przestałam się wstydzić, kiedy on nie jest już mi obcy. Kiedy potrafię się przed Tobą ukazać i otworzyć w całości. Ty odsuwasz się i mówisz, że zadajesz mi ból ?
- Tosia, ja ...
- Powiedz, czego ode mnie oczekujesz ? Co mogę zrobić byś był w pełni zadowolony?
-Nic.
Posmutniałam. Kocham Go, ale jestem niewystarczająca. Nigdy nie zaspokoję jego pragnień.
Spoglądam mu w oczy. Na mojej twarzy widnieje smutek, co dostrzega. Dotyka mojego policzka. Uwielbiam jego dotyk. Jego twarde, a zarazem miękkie dłonie, które znają na wylot, każdy kawałek mojego ciała, każdy jego skrawek.
- Nie wiedziałem, że tak na Ciebie działam. Nic nie możesz zrobić, żebym był bardziej zadowolony. Nic nie możesz zrobić, by spełnić bardziej moje oczekiwania.
Opuściłam głowę. Teraz wpatruję się w jego stopy.
- Nie możesz, ponieważ kocham Cię tak mocno, że bardziej się już chyba nie da. Jesteś wszystkim czego pragnę i tylko dzięki myśli, że znów Cię zobaczę moje życie staje się jaśniejsze. Nadzieja nie umiera. Chodzę radosny od rana do wieczora, bo wiem, że niedługo ujrzę Ciebie. Znów poczuję smak Twoich ust, spojrzę Ci prosto w oczy. Nie mogę być już bardziej zadowolony.
- Maciek... - mówiąc to, spojrzałam mu prosto w czekoladowe oczy, którymi nadal świdrował moją twarz.
Nasze usta znów złączyły się w pocałunku. Ciała przywarły do siebie tak jak wcześniej. Podniósł mnie i oparł na swoich biodrach, a ja splotłam nogi na jego wspaniałej, idealnej w dotyku, miękkiej i jędrnej pupie. To było wspaniałe uczucie, gdy lekko unosiłam się i opadałam. Był taki delikatny, taki namiętny. Nie chcę by ta chwila kiedykolwiek się skończyła. Ten moment na zawsze pozostanie w mej pamięci. To uczucie, gdy jest we mnie i nikt go nie zabierze. Gdy potrafi rozpieszczać mnie, jak nikt inny. Nikt inny, bo nikogo przed nim nie było. Mam nadzieję, że jest tym pierwszym i ostatnim. Na zawsze. Forever.
____________________________________________
Coraz trudniej dodaje się posty. Głupie reklamy -.-
Dziękuję wszystkim za komentarze ;3

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 22


*** (oczami Tosi )
- Że niby co ? Ha ja nie muszę niczego udowadniać pff. - przestraszyła się, a bynajmniej takie było moje odczucie.
I tyle ją widzieliśmy. Po prostu obróciła się na pięcie i wyszła.
- No to na razie mamy spokój - powiedział, z ulgą, Maciek .
- Mam taką nadzieję .
Kociak podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
- Maciek mam już tego dość.
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
- Nie właśnie, że nie będzie. Z każdą chwilą czuję, że oddalamy się od siebie coraz bardziej. Zajmujemy się sprawami inny. Może w końcu powinniśmy spojrzeć temu prosto w oczy.
- O czym Ty mówisz ?
- Nie mam już na to siły. Może powinnam się wyprowadzić? Może powinieneś o mnie zapomnieć ?
Mam wrażenie, że przez mnie masz same kłopoty.
-Co? Magda, to nie Twoja wina!
Nie chcę już na nich więcej kłopotów ściągać. Maciek teraz jest przy mnie, ale co będzie kiedy zacznie się sezon na nowo. Kiedy będzie cały czas wyjeżdżał na konkursy? Nie wytrzymam tyle bez niego. Wiem, że to egoistyczne, ale może lepiej dla mnie, a nawet dla niego, że się rozstaniemy ?
Tej nocy nie mogłam zmrużyć oka, przez te wszystkie myśli. Nasuwające się sentencje życiowe.
To chyba był pierwszy moment zwątpienia od przeprosin Maćka.
To dzięki niemu spotkałam po raz kolejny Ryśka, co niestety okazało się wspaniałym pomysłem
i nie zapomnę mu tego do końca życia.
To On sprawił, że uwierzyłam w siebie.
To On sprawił, że moje serce zabiło szybciej.
Czy można kochać kogoś tak mocno, że aż boli ?

Po długich godzinach rozmyślania zasnęłam. Nie wiele mi dadzą te 3 godziny snu, choć mimo wszystko zawsze będzie, choć odrobinę lepiej.

Rano wstałam o godzinie 8.00. Dzisiaj wraca mama (była wyjeździe służbowy w Warszawie). Półprzytomna, wstałam wygrzebałam z szafy jakieś luźne, stare dresy i moją najukochańszą bluzkę.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic i ubrałam się. Włosy spięłam w najzwyklejszego koka.

Nie malowałam się nawet, ponieważ cały dzisiejszy dzień postanowiłam spędzić w domu. Razem z wracającą o godzinie 12:30, mamą. Do tej godziny miałam czasu, żeby ogarnąć w domu. Prawidłowo rzecz ujmując w domu nie było jakiegoś wielkiego bałaganu, ale wiadomo trzeba kurze zetrzeć, umyć meble, zrobić pranie, pozamiatać i na samym końcu umyć podłogi, a że nasz domu był dość spory, to te (po porannej toalecie) 3 i pół godziny, w normalnych ruchach jak na mnie, nie wystarczyłyby, dlatego musiałam troszku je przyspieszyć.

Po męczących godzinach sprzątania, przyjechała mama.
- Cześć, mamo! - krzyknęłam, podbiegając do samochodu.
- Cześć, kochanie.
- Stęskniłam się za Tobą !
- Ja za Tobą też. - powiedziała to i cmoknęła mnie w czoło.
W tej właśnie chwili z samochodu wysiadł Szymon, który odbierał mamę z lotniska.

Rzucił tylko zwykłe 'Hej', zabrał bagaże mamy i zniknął za drzwiami, prowadzącymi do domu.

Miałyśmy z mamą dużo do obgadania. Wypytałam ją o każdy szczególik, ale po 2-godzinnym przesłuchaniu, mama stwierdziła, że jest trochę zmęczona podróżą i położy się spać.
Szymon gdzieś pojechał, a ja znowu zostałam sama na polu bitwy.
Podczas nieobecności mamy zamieniłam z Szymonem może dwa zdania ?
Cały czas się mijaliśmy, ja spędzałam większość czasu z Maćkiem, a on przebywał w pracy więcej niż zwykle.

Nie myśląc już o tym, udałam się do mojego pokoju. Wzięłam do ręki „Ognistą” i zanurzyłam się w fantastycznym świecie.
Po 3 godzinach książka została przez mnie pochłonięta. Było mi żal, że to już koniec, lecz natychmiast włączyłam laptopa i weszłam w google. Troszku poszperałam i znalazł kolejną część „Niewidzialna” . Wcisnęłam 'Kup teraz' i wypełniłam wszystko co trzeba było.

Położyłam się na łóżku i zauważyłam, że dostałam sms. Nadawcą był Maciek:
Będę o 17:30. Kocham Maciek ;*
Wysłane o 15:26

- Co ? - powiedziałam to chyba na głos.
Nie dziwię się, że nie zobaczyłam, byłam przecież pochłonięta książką, ale zostało mi jakieś 15 min. Powiem mu po prostu, że dzisiaj zostaję w domu.
Leżąc, czekałam na niego. Choć zbyt długo nie musiałam tego robić.
-Hej. Maciek słuchaj, ja dzisiaj nigdzie nie idę.
- To dobrze – mimo mojej decyzji, jego słowa trochę mnie zdziwiły – bo nigdzie nie idziemy, co najwyżej jedziemy. - mówiąc to, uśmiechnął się zawadiacko.
- Ale ja nie jestem ubrana- pokazałam ręką na mój ubiór.
- To nic, da się coś z tym zrobić.
Kociak chwycił mnie za rękę i pociągnął na górę. Otworzył moją szafę i zaczął czegoś w niej szukać.
- Jest.
Wyciągnął z mojej szafy dżinsy, czerwony top i bluzę.
- Maciek po co Ci to ?
- Jak to po co ? Założysz to – ahh, on i ten jego uśmiech, nic im się nie oprze.
- No dobrze.
Wzięłam to co było mi potrzebne i poszłam się przebrać. Głupia zapomniałam przekręcić kluczyk w drzwiach.
- Już ? - wparował, kiedy byłam w samej bieliźnie.
- Ej !
- Hmm?
- To krępujące.
- Daj spokój kochanie, przecież widziałem już o wiele więcej – wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
___________________________________
Więc jak widać wena wróciła :D
Mam nadzieję, że przez moją nieobecność, nie straciłam wielu czytelników. :D ;*

środa, 7 sierpnia 2013

Uwaga !

Zawieszam bloga , ponieważ nie mam weny  i nawet próbowałam się zabierać za pisanie , ale są tego takie skutki , że w godzinę napisałam 2 linijki ;cc 

Blog jest zawieszony na czas nieokreślony , ale mam nadzieję , że jak ruszy rok szkolny , więcej czasu będę spędzać w domu to i wena powróci ;))
 
Jeszcze raz Was bardzo przepraszam ;))

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 21

*** (Oczami Kuby)
- Ja ją zabiję ! Co ona może sobie myśleć – byłem wściekły na Tośkę. Jak ona mogła mnie zostawić. Grr .. Chociaż z drugiej strony może uda mi się trochę dłużej porozmawiać z nadal śmiejącą się, ze mnie, Pauliną.
- Spokojnie Kuba … Hhahahahahahahahahaha … przepraszam, ale nie umiem się powstrzymać – mówiła zaciskając wargi, aby znów nie wybuchnąć śmiechem.
- Taak.. łatwo mówić. Jak ja się dostanę do domu. ?
- Jak chcesz możesz u mnie zostać. - powiedziała to tak naturalnie, ale chyba nie przemyślała tego, bo dopiero po chwili zdała sobie sprawę z konsekwencji jakie mogły przynieść jej słowa.
Szczerze mówiąc czekałem na to , a teraz , mimo jej miny, nie mam zamiaru zaprzepaścić takiej okazji .
- Serio ? Dziękuję – Paulina całkowicie zbladła, słysząc moje słowa.
- Proszę – niestety, powiedziała to ze sztucznym uśmiechem .
- Tośce i tak się dostanie.
- Nie bądź taki surowy. Wejdziesz ?
- A Ty właśnie nie wychodziłaś ?
- Wychodziłam , ale skoro mam gościa to chyba nie wypada ?
- Dziękuję.
- Ale za co ?
- Ty już dobrze wiesz za co .
Nic nie mówiąc obróciła się i ruszyła w stronę domu, a ja za nią.
To jest ten moment, ta chwila. To jest moja jedyna szansa, więcej ich nie będzie. Muszę jej wytłumaczyć wszystko i przekonać ją do siebie. Po prostu muszę.
Nasza rozmowa trwała dobre 2 godziny, ale dzięki temu była skuteczna. Paulina zrozumiała wszystko. A ja mogłem tylko podziękować Tosi za „ ucieczkę” . Hmm .. ciekawe dlaczego mnie zostawiła. Do tej pory nie miałem czasu, aby się nad tym zastanowić . Na pewno musiała mieć jakiś powód. Oderwałem się od rzeczywistości rozmawiając z Pauliną , ale teraz poszła na chwilkę do toalety. Wróciła.
- Paulina ja muszę jechać do domu. Przepraszam Cię.
- Myślałam, że między nami jest okej .
- Tak wszystko jest w jak najlepszym porządku , ale muszę dowiedzieć się dlaczego Tosia tak nagle odjechała.
- No okej. Podwiozę Cię.
- Nie, nie trzeba.
- Ale to żaden kłopot .
- Dzięki .
*** ( tymczasem w domu Kotów, oczami Magdy )
Hahahahahahha on jest nienormalny. Myśli, że ja nie wiem , że pojechał do tej głupiej Pauliny ?
Ja mu dam .
- Magda opanuj się .
- Haha nie.
- To nie jest twój dom! - wydarł się na mnie Maciek . Dlaczego musimy spotykać się w takich okolicznościach ?
- Maciuś, Maciuś... - mówiąc to podeszłam do niego i rozczochrałam jego bujną czuprynkę .
- Odwal się ode mnie.
- Ale sztywniak z ciebie.
- Nie sztywniak, tylko chłopak wierny dziewczynie, którą kocham.
- Tsaaaa , jasne .
Nie zwracając uwagi dalej grzebałam w różnych rzeczach.
- Maciek – usłyszałam głos tej jego „Tosi”
- Tu jestem.
- O . - chyba przeżyła lekki szok.
Chwyciła mnie za rękę i wyciągnęła do kuchni.
- Ała, idiotko. Nie możesz mnie szarpać, przecież jestem w ciąży.
- Serio ?
- Tak , a co nie wierzysz mi ? Mam udowodnić ?
- Tak.
- Hah. Ciekawe jak ?
- Tu masz test ciążowy.


__________________________________
Niestety, ale w tym miesiącu mam totalny zastój weny ;cc Zapewne spowodowane jest cudnym słońcem i pogodą :D 
Nie mówię kiedy next, bo serio nie mam pojęcia. 
Przepraszam wszystkich moich czytelników ;))

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 20

Rozmowa z Richardem bardzo mnie uspokoiła . Dzięki niej mogłam już skupić się na nauce. Już nic mnie nie dręczyło... Choć jest jeden wątek. Magda ? ..
Od tamtego spotkania cały czas zadręczała Krzyśka telefonowaniem . Swoją drogą nie mam pojęcia skąd ma jego numer .
Biedny Krzysiu... przepraszałam go za to wiele razy.., ale i tak czuję się winna ;c
Gdybym była rozsądniejsza i nie zdradziłabym mojej tajemnicy niedawno poznanej dziewczynie, wszystko potoczyłoby się inaczej... ( GŁUPIA JA ) .
Krzysiu miałby święty spokój, a ja nie byłabym zazdrosna o Maćka. Tak wiem, że on powiedział, że nie mam być o co, ale przecież on jest śliczny. Każda by go chciała mieć dla siebie .

Wychodząc z domu ujrzałam pewną osobę. Tak to był on. Jak ja za nim tęskniłam.
- Kuuuubbbbbbbbaaaaaaa !!!!!! - krzyczałam biegnąc do niego. Już miałam mu się rzucić w ramiona , gdy nagle zza samochodu wyszła jakaś dziewczyna. To była Magda ! ; O
- Dobrze się czujesz ? - zapytała.
- Co Ty tu robisz ?
- Hahahahahahahahaha – tyle było jej odpowiedzi . Nie zwracając dłużej na mnie uwagi , weszła do domu Kotów.
- Kuba o co chodzi ? - widziałam, że nie miał wcale ochoty o tym rozmawiać . Nie obchodziło mnie to. Muszę znać prawdę.
- Wsiadaj. - otwierając drzwi samochodu, wskazał na miejsce pasażera .
Nic nie mówiąc, wsiadłam .
Jechaliśmy około 45 minut. W końcu Kuba stanął przed jakimś domem.
- Tu mieszka miłość mojego życia .
- Magda ? ; o
- Niieeeee ? Oszalałaś ?
- bo ja już sama nie wiem. Przyjechałeś z nią do domu . Ona weszła sobie do środka jak gdyby nigdy nic.
- Tu mieszka Paulina .
- Jaka znowu Paulina ?
- Osoba, która skradła mi serce .
- To po co do domu przyjechałeś z Magdą ?
- I tu jest problem . Wiesz dlaczego ona przeprowadziła się tutaj ?
- No tak. Jej tata został trenerem młodych skoczków narciarskich.
- Tak Wam powiedziała?
- Tak, a co ?
- To nie jest , nawet w najmniejszym stopniu prawdą .
- Że co ? A skąd Ty to możesz wiedzieć ?
- Przeprowadziła się tutaj z mojego powodu.
- Tsaa.. Niby skąd by Cię znała.
- Przecież dobrze wiesz, że często wyjeżdżam z Zakopanego .
- No i co ?
- Pewnego razu poszedłem do klubu i spotkałem ją tam. Trochę tańczyliśmy i zdecydowanie za dużo wypiliśmy … i skończyło się u mnie w domu.
- Kuba , nie spodziewałam się tego po Tobie. Ale dlaczego ją przywiozłeś do domu ? Rozumiem mogła się zakochać, ale takie jest życie ..
- Tosia ona est w ciąży . .
- Że co ??? - wpadłam w wielki szok. Kuba ? On ? I co teraz będzie ? ; o
- Niestety ..
- Ale jesteś tego pewien ?
- Nie można na razie zrobić testu ciążowego … Powiedziałem jej, że jeśli to jest moje dziecko, to będę płacił jej alimenty, ale ona jest okropna, nienawidzę jej.
- Nie zgodziła się ?
- Na początku tak, ale teraz przeprowadziła się tutaj . Zażądała sobie, abym się nią zaopiekował, czyli mam z nią zamieszkać, kupować jej ciuchy i w ogóle.
- Chyba nie dasz się tak wykorzystywać ?
- A mam inne wyjście ? Wiesz, że nie przeżyłbym, gdybym nie miał kontaktu z własnym dzieckiem .
-Niestety to prawda .
- A wiesz co mogłoby się stać, gdybym nie dał jej tego co chce.
- Niestety poznałam się trochę na niej.
- Słyszałem od Krzyśka. Nie wiem co ona sobie myśli. Jest w ciąży, a chce chodzić po klubach ?
- Kuba, a który to już miesiąc ?
- Czwarty.
- Wiesz, bo tak się zastanawiam... może ona wcale nie jest w ciąży ? Nie widać , nic po niej.
- Ale to dopiero 4 miesiąc ?
- Kubuś, to już jest 4 miesiąc. Powinno być po niej to widać .
- Zobacz ! - krzyknął, pokazując na dziewczynę, wychodzącą z domu.
- To ona ?
- Tak .
- To idź do niej, porozmawiaj.!
- Dlaczego ?.
-Bo ona nie chce mnie znać.
- Wie o wszystkim. ?
- Połowę. Magda znalazła ją i powiedziała jej, że jest ze mną w ciąży. A to zdarzyło się zanim poznałem Paulinę.
- Musisz jej to wytłumaczyć !
Wtedy nie zważając na konsekwencje mojego czynu, wyskoczyłam z samochodu i krzyknęłam :
- Pani Paulino, może pani chwilę poczekać ?
Kobieta była bardzo zdezorientowana, ale po chwili w jej oczach pojawiła się wściekłość. Wpatrywała się w jakiś punkt za mną . Szybko obróciłam się, aby sprawdzić to. Z samochodu wyszedł również Kuba .
- O co chodzi ? Znowu Ty ? Za dużo przez Ciebie łez wylałam .
- Możemy porozmawiać ? Bardzo mi na tym zależy. - w końcu się odezwał .
Paulina zastanawiała się przed dłuższą chwilę, aby w końcu powiedzieć:
- No dobrze , ale masz 5 minut.
- Dziękuję – opowiedział Kuba.
-To ja poczekam w samochodzie – i nie czekając na odpowiedź, usiadłam na miejscu pasażera.
Wyciągnęłam telefon, a tam widniał napis „ 5 nieodebranych połączeń” i wszystkie były od Maćka.
Oddzwoniłam do niego .
- Halo ?
- Cześć Maciek , przepraszam, że nie odebrałam, ale miałam wyciszony telefon.
- Gdzie wy jesteście ?
- Kuba przeprowadza bardzo ważną rozmowę.
- Przyjeżdżajcie .
- Co się dzieje ?
- Ona jest nienormalna, wywala rzeczy, co jej się nie podobają, na dwór. A ja nic nie moge zrobić, bo powiedziała, że jest w ciąży.
-Zaraz tam będziemy .
Kuba przepraszam, ale jakoś sobie poradzisz – pomyślałam sobie .
Wtedy przeskoczyłam na miejsce kierowcy ( moje szczęście, że zostawił kluczyki w stacyjce ) przekręciłam kluczyk i ruszyłam z piskiem opon.

Widziałam w lusterku , jak się wkurzył i próbował coś za mną krzyczeć . 
__________________________________________
No to tak . Na początek Polska - Argentyna 3 :1 <33 p="" yeeeeeeeeeeey="">
Po drugie Jerzy Janowicz w kolejnej rundzie Wimbledonu.
I po trzecie WAKACJE !!!!!! :**

Nie mogę obiecać kiedy next, bo to zależy od decyzji 'Wyjeżdżamy do babci ? czy nie ?

sobota, 22 czerwca 2013

^_^

Rozdział 19


- Cześć Miodzio.
- No hej – dodała , cała promieniując szczęściem – gdzie Titus ? !!?
- Są w domu , w salonie.
Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo Magda ruszyła jak torpeda w stronę domu. Dziwne... przecież nie wie gdzie mam salon ; p
Przeżyłam szok wchodząc przez drzwi . Magdalena siedziała u Maćka na kolanach. U mojego MAĆKA. !
- Hej co to ma znaczyć ? !
- Tosia , ja Ci wszystko wytłumaczę – krzyknął Maciek.
W tym samym momencie spojrzałam na Magdę. Była zadowolona. Jakby wcale sobie nic nie robiła z zaistniałej sytuacji … a nawet cieszyła się, że tak wyszło.
Zawróciłam i wyszłam. Kątem oka zobaczyłam jak Maniek zrzucił ją z kolan, aż spadła na ziemię, i ruszył za mną.
- Tosia poczekaj !
- Maciek drugi raz mnie ranisz, na dodatek w moim domu . -Posłuchaj, to ona wskoczyła mi na nogi , w tym samym momencie co ty weszłaś. Miałem zamiar ją zepchnąć, tak jak to zrobiłem przed chwilą, ale nie zdążyłem.
-Serio ?
- Tak . Wiem , zawiodłem Cię już kiedyś, ale uwierz, bardzo to przeżyłem i już nigdy w życiu Cię nie zranię .
- Maciek ?
- Hmm ?
- Kocham Cię ;* - mówiąc to mocno ucałowałam go.
- Dawno nie słyszałem tego z Twoich ust .
- Kociak i tylko mój Kociak .
- Twój kochanie.
- Mocno mnie do siebie przytulił.
Staliśmy tak, że ja byłam plecami obrócona do salonu, więc widziałam wszystko co się dzieje na dworze.
W pewnym momencie zobaczyłam pewną postać, stałą dość daleko, a przy moim słabiutkim wzroku nie byłam w stanie dojrzeć kto to. ( Tak muszę wybrać się do okulisty ).
- Maciek czy ja dobrze widzę? To Richi !
Maciek nie obracając się powiedział : - Tak to on. - z uśmiechem na twarzy.
Czyżby wiedział coś o tym ?
- Czy Ty wiedziałeś , że Richard przyjdzie tu ?
- Nie gadaj tyle, tylko leć już do niego. Czuje jak Cię nosi .
- Dziękuję – i dałam mu słodkiego całuska.
- Richi !! - krzyczałam, biegnąc. -Cześć Tosia !
- Co Ty tu robisz ?
- To dzięki Maćkowi .
Spojrzałam , a moje kochanie stało, wpatrując się w nas ( przed chwilą jeszcze tuliłam Richiego) , opierając się o framugę drzwi. Pod jego nosem pojawił się przepiękny uśmieszek .
W tej chwili wiedziałam, że to dzięki niemu Richard tu jest .
Nie ważne jak to zrobił, skąd o tym wiedział. Ważne, że ufa mi, że on jest dla mnie najważniejszy. Nie zapomnę mu tego do końca życia :*
- Chodźcie do środka, bo wątpię , aby Titus zniósł sam te tortury. - powiedział Maciek.
- Już idziemy – powiedział Richard, spoglądając na Maćka.
Przytuliłam jeszcze raz Ryśka i ruszyliśmy .
Nie zdążyliśmy jeszcze wejść, a przez okno zauważyła nas Madzia i wyleciała na powitanie Freiagowi.
- O ja pierd..., nie wierze … Czy ja na serio widzę Richarda Freitaga ? !
- Tak to ja – odezwał się Richi, wykrzywiając usta .
- Czy to jest Twoja koleżanka ? - szepnął mi do ucha.
- Taak . - odszeptałam.
- Osz kurde …
Nic nie odpowiadając mu, uśmiechnęłam się .
- Magda daj mu wejść do środka – nie odpowiedziała mi , tylko zrobiła kwaśną minę.
Richard usiadł na podwójnej kanapie, a koło niego nie kto inny jak Miodzio.
- No to co robimy ? - spytał Titus. ( Ten to nie mógł posiedzieć na kanapie, nie robiąc nic. )
- Hmm … może pójdziemy na dyskotekę – zaproponowała Magda.
- To nie jest taki zły pomysł – odpowiedział Titus.
- Chcecie to idźcie – powiedziałam – my musimy porozmawiać.
- To ja zostanę – powiedziała Magdalena .
- Magda, Tosia tak powiedziała, bo nie chciała cie urazić, wypraszając cię.
- Pff... no dobra – w końcu wstała, ale zamiast skierować się w stronę drzwi, ruszył do Krzyśka siedzącego na fotelu obok mnie i Maćka. (Ona siedziała naprzeciwko nas ).
- Ale Titus idzie ze mną. - powiedziała, chwytając go za rękę.
Widziałam jak Krzysiek układał usta, aby powiedzieć nie, ale zrobiłam błagalną minę, patrząc się mu prosto w paczałaka .
- Okej – odpowiedział po chwili Miętus.
Szczerze mówiąc ulżyło mi , ale bałam się jak to wszystko przeżyje ( Titus) Nie wiedziałam, że Magda jest taka nachalna. Może nie trzeba było jej nic mówić o Maćku i moich znajomych ?
Ale Tosia jak zawsze musi uczyć się na własnych błędach.
Gdy już wyszli zaczęłam rozmowę : - Richard przepraszam Cię, za to, że nie odpisywałam, ale dawno nie wchodziłam na Fb i nie wiedziałam o Twoich wiadomościach.
- Nie to ja Cię przepraszam jeszcze raz za moje zachowanie – mówiąc to , spojrzał na Maćka.
- To ja Was zostawię samych – wtrącił się Maniek.
Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił .
- Richi daj już spokój z tymi przeprosinami. Wybaczyłam Ci za pierwszym razem.
- Tak ? Bardzo się cieszę.
- A ja jestem zadowolona z Twojej obecności tutaj .
- Ja też. Dawno Cię nie widziałem .
- No to opowiadaj co u Ciebie ? - byłam bardzo ciekawa – Maciek dołączysz do nas ? - dodałam spoglądając w stronę kuchni , gdzie przebywał .
- Nie będę Wam przeszkadzał ?
- Nie skądże – odpowiedział , z uśmiechem, Rysiek .
Maciek usiadł obok , chwytając mnie w pasie .
Richi zmierzył go wzrokiem, ale nic nie powiedział. Muszę mu znaleźć jakąś dziewczynę, żeby zapomniał o mnie.
- Wracając do tematu – zaczął – u mnie nic ciekawego się nie działo. Przerwa w skokach. Nie mam co robić, same nudy … a co u was ?
- U nas … - zaczęliśmy mówić jednocześnie z Maciusiem .
- Mów, mów kochanie – powiedział.
- No to tak... Zaczęłam znowu chodzić do szkoły, moja mama wyjechała ze swoim chłopakiem na wycieczkę do Francji. Maciek zakolegował się z Bartkiem i mają przede mną tajemnice... Ogólnie dużo by gadać .
- Widzę, że ciekawie spędziliście ten czas...
Spojrzeliśmy na siebie z Maćkiem i równocześnie odpowiedzieliśmy patrząc się na zdezorientowanego Ryśka :
- Taaak …...

__________________________________________
Tak jak obiecałam sobota - next :D
Mam do Was prośbę . Ten rozdział jest tak jakby przełomowy.
Tzn od ilości Waszych komentarzy zależy los bloga. Każdy kto chętnie to czyta, niech zostawi tu po sobie komentarz ( nawet jeśli nigdy wcześniej tego nie robił,bo mam nadzieję, że są takie osoby ).  chcę po prostu wiedzieć, czy jest sens prowadzić go  dalej.
Komentujcie ;* - oczywiście jeśli chcecie, żeby blog istniał dalej ... 
Next niedługo ( przepraszam, że ostatnio tak rzadko je dodawała, ale koniec roku i ogólne zamieszanie) .
Jeśli okaże się, że blog będzie istniał nadal , to postaram się to wszystko naprawić ;* 

niedziela, 16 czerwca 2013

Uwaga !

Słuchajcie !
Rozdział najprawdopodobniej dodam w sobotę, bo we wtorek wyjeżdżam na wycieczkę i wracam w czwartek późnym wieczorem, a jutro będę się pakować. W piątek najprawdopodobniej jadę do koleżanki na noc. Przepraszam za wszystko :*
Swoją drogą rozważam zawieszenie bloga ...

sobota, 8 czerwca 2013

W końcu dodaję next ;*


Rozdział 17


-Dobra,dobra już idę.
Weszłam do środka i jak zawsze, od razu po prawej stronie ściągnęłam buty.
-Tosia ?
-Hmm?
-To co robimy?
- Jak to co ? Idziemy spać Kociaku 
- Yhym.
- A myślałeś o czym ?
- O niczym. Tak się pytam, bo wiesz jakbyś chciała...
- Co bym chciała ?
- Nie nic nie ważne.
- Aha, ok.
-Śpisz u mnie, czy u Kuby ?
To było najgorsze pytanie jakie mógł mi zadać, w tym momencie. Najgorsze, ponieważ nie znałam na nie odpowiedzi. Widziałam, że Maciek jest zdenerwowany brakiem mojej odpowiedzi i jak nie on jest zniecierpliwiony, ale ja też muszę mieć chwilę na zastanowienie.
-Chyba...- nie dał mi dokończyć.
-Już nawet przyniosłem drugą poduszkę do pokoju.
-Nie dałeś mi dokończyć.
-Ale po co? Przecież to oczywiste, że śpisz ze mną.
-No właśnie nie Maciek. Chyba wolę spać u Kuby.

Raptownie posmutniał. Nie chciałam zrobić mu przykrości, ale nie wiadomo co mogłoby się wydarzyć, gdybym spała razem z nim. Bałam się tego zanim przyszłam jeszcze do niego. Co prawda zaopatrzyłam się w potrzebne rzeczy. Sama nie wiem co mam robić.
-No dobrze zaniosę z powrotem. - powiedział i poszedł w stronę swojego pokoju.
A ja chwyciłam za plecak i poszłam do łazienki umyć się. 
Po kąpieli usiadłam na ogromnym łóżku Kuby.
Moją głowę przeszywało tysiące myśli.
Po chwili byłam już w pokoju Maćka. Zajrzałam przez uchylone drzwi. Leżał wpatrując się w sufit. Cieszyłam się z takiego obrotu sprawy.
-Mogę wejść ?
Maciek raptownie usiadł na łóżku .
- Coś się stało ?
- Nie mogę zasnąć.
- Wchodź.
Usiadłam mu na kolanach i namiętnie pocałowałam . Maciek natychmiast to odwzajemnił. Zauważyłam również, że był zadowolony - w końcu.
*
Mimo upojnej nocy obudziłam się wypoczęta.Wstałam z łózka i wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic, ubrałam się i poszłam do kuchni. Zastałam tam miłą niespodziankę. Maciek robił mi śniadanko!
- Cześć.
-O nie !
-Coś się stało ?
-Jeszcze nie wszystko gotowe !
-Daj pomogę Ci  ;)
-Ale  wtopa, a miała być niespodzianka. ;c
- Nie przejmuj się. Teraz możemy razem coś upichcić. Jak stare dobre małżeństwo - mówiąc to zaczęliśmy się śmiać.
- No w sumie.
-Widzisz koteczku. hahahahahah
- Z czego się śmiejesz ?
- Zaczynasz mówić jak Wiewiór
-No w sumie masz racje myszko hehehehehehe
Była godzina 7 :30, a szkołę dzisiaj zaczynałam o 9, bo nie było mojej pani od chemii, więc mieliśmy z kotkiem jeszcze trochę czasu dla siebie.
- Gotowe - powiedział Maciek.
-Ale pachnie !
Na stole stał talerzyk pełny cudownie pachnących naleśniczków . Moje ulubione  Mmmmm pycha !
- To było genialne. Dziękuję - mówiąc to dałam mu całusa.
- Dla Ciebie wszystko.
*
- Oj dawno tutaj mnie nie było- powiedziałam do Ani.
- Rzeczywiście. hehe
- To na początek nasza ulubiona bajologia huehuehue
- Już zapomniałam o tych twoich nazwach, dla każdego przedmiotu.
- A pamiętasz gejografie ?
- Hhahahaha ... brakowało mi Cie.
- Mi Ciebie też.
Wtedy zadzwonił dzwonek. Skąd mogłam wiedzieć, że ktoś mnie obserwuje. ?
Wchodząc do klasy natychmiast zauważyłam nową osóbkę. Nie była za wysoka, ale za to miała cudowne, brązowe włoski, piwne paczałki i nosiła okularki !  Z pewnością to jest ta nowa dziewczyna - Madzia. Nie czekając, podeszłam do niej i przedstawiłam się.
- Hej jestem Tosia, a ty pewnie jesteś Magda ?
- Cześć, tak to ja. A co ?
- Nic . Chciałam się przedstawić, bo słyszałam, że ty też kochasz skoki .
- Serio ? Nie wiedziałam, że jest w tej szkole jakakolwiek osoba, która podziela moją pasję ;o
- No widzisz.
- Siadasz ze mną ? - zapytała.
- No nie wiem...
-Ahh... tak jak zawsze będę siedzieć sama...
- Ej Ania ! - krzyknęłam - nie obrazisz się jak usiądę z Miodziem ?
- Z kim ?
- Z Magdą .
- Nie, nie spoko, siadaj :)
Szczerze mówiąc było jej to na rękę, bo już stała obok ławki Dominika (jej chłopaka), a ten wypchnął z sąsiedniego krzesła, swojego kolegę. Z boku wyglądało to komicznie ;D
- Z jakim Miodziem ? - odezwała się Magda.
- No z Tobą
- Wiem, ale dlaczego mnie tak nazwałaś ?
- Bo lubię wszystkiemu i wszystkim nadawać swoje nazwy. Przyzwyczaisz się do tego z czasem. Na przykład teraz jesteśmy na bajologi hehehe.
- Bajologia buahahahaahahahahah - zaczęła się dość głośno śmiać.
- Tosia przyszłaś od dłuższego czasu na lekcje i od razu hałas. Czemu ja się temu nie dziwię ? - powiedział pan profesor.
- Przepraszam.
- Siadaj już do ławki.
Nie odpowiadając zasiadłam na krzesełku.  Ta lekcja była inna niż wszystkie. Nie gadałam z Madzią tak jak zawsze z Anią. Czułam się troszkę skrępowana, ale to nie było głównym powodem jej inności . Cały czas byłam myślami z Maćkiem. Wczoraj przeżyłam swój pierwszy raz. Muszę przyznać, że było to cudowne. Był taki czuły, delikatny i namiętny. Ahhhh.... Maciek. Chcę być z Tobą w dzień i w nocy. Na dobre i na złe. W zdrowiu i chorobie. Tak wiem zwariowałam, kiedy byliśmy z dala od siebie nie myślałam o tym. To wszystko jego wina. To przez niego nie mogłam skupić się na biologii. Pewnie nie będę mogła na żadnej lekcji .....
- Tosia znasz jakiegoś skoczka ? Tak wiesz, na żywo ? - z rozmyślań wyrwała mnie Miodzio.
- No pewnie.
- Taak ? A jakiego ?
Widziałam, że była zniecierpliwiona. Mimo, że od jej pytania minęło zaledwie kilka sekund.
Nie wiem czy mam jej powiedzieć o Maćku. Szczerze to nikt o tym jeszcze nie wiedział. Bo zanim się pokłóciliśmy, były ferie i nie miałam jak się pochwalić. Potem nie byliśmy razem, a teraz ? Powiedzieć jej ?
- Madzia ?
- Coo ??
- Słuchaj ... powiem Ci coś, ale nikomu nie mów. Pamiętaj zaufałam Ci. Nie zepsuj tego.
- No mów, mów, mów ...
- Chodzę z Maćkiem Kotem.
- Chodzisz z nim ?????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wydarła się niemiłosiernie.
- Ciszej .
- Dziewczyny.. znowu mam Was uspokajać ?
- Już będziemy ciszo psorze.
-No ja myślę.
- Tosia, Tosia zapoznasz mnie z nim ??? proszę, proszę, proszę.
- No dobra - widziałam, że już chciała krzyknąć po raz kolejny, ale ją powstrzymałam - ale masz być cicho. Nikomu ani słowa. Kumasz ?
- Ok. Obiecuję, że nikomu nie pisnę ani słówka.
- Mam taką nadzieję, bo nikt o tym jeszcze nie wie. Nawet Ania.
- Ooo czuję się zaszczycona ;>
- Dobra cicho już, bo profesor znowu się na nas patrzy .
- Ok, ok.
Przez resztę dnia Madzia chodziła podekscytowana.  Swoją drogą była fajowo dziś ubrana. Miała na sobie  [TO] .
- To kiedy mi ich przedstawisz ? - zapytała.
- Nie wiem, a kiedy chcesz ?
- Jak to kiedy ? Najlepiej dzisiaj !
- Tak szybko ?
- A na co mamy czekać ? - była zdziwiona moją odpowiedzią.
- No nie wiem.
- No właśnie. To  o której ?
Była dość nachalna. Nie wiem jak to jest. Ja nienawidziłam skoków, ale dzięki Maćkowi pokochałam je , więc nie mam pojęcia jak to jest czekać na to wymarzone spotkanie.
- Jeszcze nie wiem, przecież muszę ich o tym poinformować.
- No okej.
- Aha. Zapomniałam Ci powiedzieć, że nie wszyscy są w mieście. Większość pojechała do rodziny, bo jest dłuższa przerwa, więc sama widzisz.
-To nic. Tak w sekrecie, to mi zależy najbardziej na Krzyśku. Jejku jak ja go uwielbiam, on jest po prostu idealny. Znam każde wydarzenie z jego życia. Dosłownie znam jego biografię na pamięć !
- Wiesz co Ci powiem ?
- Słucham...
- Chłopaki nie lubią za bardzo tak nachalnych fanek. Jeśli powiesz im to co mi, to wątpię, aby Cie polubili .
- Hmm..
- Nad czym myślisz ?
- Nie wiem w co się ubiorę .
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz ?
- Tak, tak ...
- To co powiedziałam ?
-Że mam się opanować .
- Mam nadzieję, że mnie posłuchasz...
- Pewnie..
Wymieniłyśmy się numerami telefonów i rozeszłyśmy się do domów.
Pod moim czekał już Maciek. Był bardzo szczęśliwy, kiedy nasze oczy spotkały się.
- No nareszcie jesteś. Czekałem na Ciebie.
- Cześć Kociaku - mówiąc to dałam mu całusa.
- Mmm ;* tęsknię za wczorajszą nocą, a ty ?
- Było idealnie - i znowu dostał całusa.
- Co dzisiaj robimy ? - zapytał.
- Właśnie, jest taka sprawa ...
- Słucham.
- Poznałam nową koleżankę w szkole i ona jest Waszą wielką fanką i chciałaby bardzo Was poznać.
- To fajnie, że ktoś w końcu podziela Twoją pasję do skoków. :D
- I do Ciebie.
-Nie słodź mi tak hehe . A kiedy?
- Yyyyyy.... dzisiaj.
- Co ? Aż tak szybko ? przecież każdy z chłopaków jest gdzie indziej .
- Ale Titus jest w Zakopanem. ?
- Chyba tak. Zaraz do niego napiszę. Chwila.
Po minucie przyszedł sms.: Jestem, pewnie, że wpadnę. Dla Tosi wszystko hahahahahah.
Nie wiem co Maciek mu odpisał, bo obrócił się do mnie plecami. Próbowałam zerknąć na wyświetlacz, ale bokami nie dało rady, bo Kociak skutecznie się obracał, a żeby zobaczyć coś przez ramię musiałabym się mocno wybić, a ja w tym najlepsza nie jestem.
- Maciek coś ty mu napisał ?
- Nic ważnego.
W tym momencie przypomniało mi się, że Bartek spał u mnie.? I o co mu chodziło z tym planem ? Wczoraj zapomniałam zapytać Maćka. Wiadomo z jakich powodów ...
- Maciek gdzie jest Bartek ?
- Poszedł do domu, bo ...
- Bo co ?
- Bo ...
- Hejo... Tośka ! -nagle usłyszałam Krzyśka.
- Cześć.
Titus podszedł do Mańka i coś szepnął mu na ucho , a Maciek odpowiedział mu tym samym, po czym przybili żółwika.
-Macie przede mną jakieś tajemnice ?
- Nie... skądże - odpowiedzieli chórem .
- Tsaa na pewno.
Nie odpowiadając mi wybuchli śmiechem.
-Dobra to ja idę się przebrać i zjeść obiad, a z Madzią umówię się na 20 ?
- Spoko. - powiedział Maciek.
- Nic sobie nie zróbcie przez ten czas.
- Dobrze mamo ... hahahahahahaha - odpowiedział Krzysiek.
- Śmiej się, śmiej ....
Tak jak powiedziałam chłopakom, przebrałam się, zjadłam obiad, a później zadzwoniłam do Miodzia.
-Halo
- Hej, tu Tosia
-O.. hej :)
- Dzwonię tak jak się umówiłyśmy..
- I co ?
- Dzisiaj o 20 ?
- Jeeeeesssssssssttttttt !
- Ale będzie tylko Maciek i Krzysiek, bo Kamil jest z Ewą,a Dawid pojechał do swojej dziewczyny, nawiasem mówiąc, nie znam jej.
- Szkoda, ale i tak się cieszę, że będzie Titus !
- To będziesz ?
- No pewnie !
- To dobrze. Do zobaczenia.
- Byeee
Była godzina 18:30. Chłopaki byli u Maćka, więc miałam chwilę na "odrobienie" lekcji.
Po męczarni z książkami usiadłam na chwilę do lapka i weszłam na Facebook'a. Zdziwiłam się po tym co zobaczyłam.
Moja skrzynka była pełna wiadomości od ........ Richarda. Szczerze ? Przez Maćka zapomniałam o nim.
Było mi głupio, po tym jak go potraktowałam, a teraz to już całkiem. Wysłał mi tyle wiadomości, a nie otrzymał odpowiedzi na żadną.
Na sam początek zaakceptowałam jego zaproszenie. To już jest coś ! Otworzyłam pierwszą wiadomość.
Richard Freitag :
Tosia nie było Cię na spotkaniu. Obraziłaś się na mnie?
Kolejna : Dlaczego mi nie odpisujesz ? Przepraszam Cię za moje zachowanie.
Reszta wiadomości była o tej samej tematyce, czyli "dlaczego nie odpisujesz", "przepraszam Cię" i tak dalej.

Nie wiem czy to coś w ogóle da, ale odpisałam mu:

Richard przepraszam Cię za to, że nie odpisywałam, ale po prostu dawno nie wchodziłam  na fejsa.
Tak wiem to bez sensu, ale nie przyszłam na nasze spotkanie, bo głupio się czułam ,po tym jak Cię potraktowałam. Bałam się spojrzeć Ci prosto w oczy. Wybacz mi moje zachowanie, ale musisz zrozumieć, że nie umiem zwyciężyć z moją miłością do Maćka. On był, jest i będzie najważniejszy w moim życiu. Bez Względu na wszystko. Jeśli chcesz możemy się spotkać, jako przyjaciele. Może w parku, nieopodal rynku ?
Jutro o 17 ? Będę czekać.

Wtedy spojrzałam na zegarek. Była godzina 19:47
Za chwilę miała się pojawić Madzia. Po przeczytaniu większości wiadomości byłam totalnie zdołowana, ale nie mogłam jej tego okazać. Lubię Ryśka i zależy mi na jego przyjaźni, ale jeśli on tego nie zrozumie, to nie będzie miało to sensu. Na pewno nie zostawię Maćka, dla niego.Wtedy ktoś zapukał do drzwi.
-Mogę wejść ? - był to Maniek. Nie musiałam widzieć jego twarzy, rozpoznałam go po głosie.
-Proszę.
- Gotowa ? Nie długo przychodzi Twoja Friend.
- Tak, tak... już idę.
- Coś się stało ? - mówiąc to podszedł do mnie, ukucnął i chwycił za ręce, patrząc mi się prosto w oczy.
Nie wiem, czy mam mu powiedzieć. I tak mi nie pomoże .
- Nie nic kochanie. Wszystko jest w porządku.
- Ale na pewno ?
- Na pewno.
Wstałam z krzesła i ruszyłam na dół.
*** (oczami Maćka )
Widziałem, że coś jest nie tak. Wchodząc do domu była szczęśliwa i uśmiechnięta, a teraz była jakaś taka przygnębiona.Postanowiłem wykorzystać sytuację i sprawdzić jej laptopa. Był włączony Facebook.
Otwarte na wiadomościach
Richard Freitag:
 Dlaczego mi nie odpisujesz ?
Tamara Kilian :
Richard przepraszam Cię za to, że nie odpisywałam, ale po prostu dawno nie wchodziłam  na fejsa.
Tak wiem to bez sensu, ale nie przyszłam na nasze spotkanie, bo głupio się czułam ,po tym jak Cię potraktowałam. Bałam się spojrzeć Ci prosto w oczy. Wybacz mi moje zachowanie, ale musisz zrozumieć, że nie umiem zwyciężyć z moją miłością do Maćka. On był, jest i będzie najważniejszy w moim życiu. Bez Względu na wszystko. Jeśli chcesz możemy się spotkać, jako przyjaciele. Może w parku, nieopodal rynku ?
Jutro o 17 ? Będę czekać.

Najlepiej to bym zapobiegł temu spotkaniu, ale widzę jak przeczytanie tych wiadomości zasmuciło ją. Muszę  coś z tym zrobić. Hmmmm... Już wiem !
__________________________________________
Rozdział jest dość długi :D To taka (mam nadzieję miła) niespodzianka.  Chciałam Wam tym wynagrodzić moją długą nieobecność. I przepraszam Was jeszcze raz za to.
Jesteś ? Komentuj ! ;*
Nie obiecuję kiedy next ale może w przyszłym tygodniu ? ;d

niedziela, 2 czerwca 2013

;(

W tym tygodniu miał być next, ale miałam totalny zawał, a dzisiaj jesem zmęczona bo wróciłam o 6 rano z wycieczki. Przepraszam

sobota, 25 maja 2013

*.*


Rozdział 16 


Chwycił za klamkę i otworzył drzwi na oścież. Wtedy dostałam dość silnym, chłodnym podmuchem wiatru, aż się zatrzęsłam.
- Przepraszam, już zamykam.
Nie pytając czy może po prostu wszedł do środka.W sumie Bartek o to nigdy nie pyta, zawsze wbija na chatę od razu.
-Co cię tu sprowadza ? – spytałam.
- Przyszedłem cię odwiedzić. Ostatnio nie mieliśmy ze sobą kontaktu.
- Taak, sorry ale nie byłam w stanie z nikim rozmawiać, oprócz Kamila. On o wszystkim wiedział, praktycznie od samego początku.
- Ok rozumiem. Widzę po Tobie, że nie bardzo chcesz o tym rozmawiać, więc co robimy ?
- Yyyy...... jakby ci to powiedzieć
- Normalnie – i zaczął się śmiać.
- Ja idę spać, ponieważ jutro mam zamiar wybrać się do szkoły .
-Ooo...
- Nom, strasznie ją zaniedbałam, a niedługo mam maturę. Przykro mi, ale musimy się pożegnać.
- Oszalałaś nie po to tłukłem się taki kawał (Bartek mieszka na drugim końcu Zakopanego ), żeby teraz po nocy do domu wracać. Śpię tutaj.
- Jak chcesz.
- No dobra to gdzie moje łóżko :D – był bardzo zadowolony z siebie .
- Śpisz na kanapie hahahahaha xD
- Ty to jesteś.
- No nie może położysz się ze mną w łóżku albo w sypialni moich rodziców ( nie było ich bo wyjechali na jakieś spotkanie , nawet nie wiem jakie ) ?
- W sypialni twoich rodziców to raczej nie ...
- No właśnie.
- Ale twoją nie pogardzę – znowu zaczął się śmiać i poleciał na górę.
Pewnie był już w moim łóżeczku , wywnioskowałam to z faktu, że znajdował się tam tylko mój pokój, salon(bez kanapy i łóżka, są tam tylko 4 fotele ) i łazienka.
Dobra jak sobie chce. Niech poleży chwilę i tak później go zwalę na podłogę hahahahaha xD – Tak to jest mój złowieszczy plan .
Wtedy zadzwonił telefon . Znów usłyszałam moją ulubioną piosenkę One Way or Another :D

- Halo
- Cześć kochanie – to był Maciek .
- Hejj. Już po treningu ?
- Tak . Dzisiaj skończyliśmy szybciej, bo jest bardzo silny wiatr i pada śnieg ...
- A no przecież. - jak mogłam zapomnieć, sama się o tym przekonałam.
- Co robisz ? - spytał.
- Miałam kłaść się spać, ale Bartek do mnie wpadł i chyba będzie nocował.
- Oooo skubany – słyszałam jak zaczął się śmiać do słuchawki.
- Maciek ...
- No co ?
- Daj spokój .
- Przecież żartuję hahahahaha
- No ja mam taką nadzieję :) Może wpadniesz do mnie na noc. Odstąpię wtedy Bartkowi łóżko hmmm ?
- No nie wiem czy to najlepszy pomysł. Czekaj, a co ty tak szybko chciałaś kłaść się spać. To nie podobne do ciebie.
- Jutro mam zamiar iść do szkoły .
- Ooo … jestem w szoku.
- Ja też – mówiąc to zaczęłam się śmiać.
- Słuchaj … to ty wpadaj do mnie i na pewno się wyśpisz, a nie na kanapie.
-No ale Bartek …
- Ufasz mu ?
- No pewnie.
- To niech śpi u ciebie, przecież cie nie okradnie .
- Może masz rację, przynajmniej wszyscy się wyśpimy, bo Kuby nie ma to do niego pójdę spać.
- Oszalałaś ? Śpisz u mnie !
- Ale Maciek !
- Nie ma mowy , jesteś moją dziewczyną, czy nie ?
- Hmmm....
- Więc ?
- No dobra. Szykuj się za 15 minut jestem .
- Już nie mogę się doczekać .
- Paaa kociaku
- Do zobaczenia myszko
Z Mańkiem wszystko ustalone, pozostało mi tylko poinformować Bartka.
- Bartekk !!! - wydarłam się nie miłosiernie.
- Co ?? - biegł po schodach, jakby palio się .
- Śpisz sam, ja idę do Maćka. Muszę się porządnie wyspać przed jutrzejszym dniem, a on ma duże łoże.
- Hhahahahahahah
- Co cię tak śmieszy ?
- Plan się powiódł ?
- Jaki plan ?
- Ooo … a nie , żaden … nic nieważne, zapomnij..
- Aha.. dobra
- No to co szykuj się – powiedział.
- Już już. To ja idę się spakować na górę i zaraz wracam.
- Ok poczekam tu na ciebie.
Idąc do pokoju zastanawiałam się jaki plan miał na myśli. Jego słowa nie dawały mi spokoju.
Weszłam do pokoju, chwyciłam moją ukochaną torbę i wrzuciłam do niej koszulę nocną, kosmetyki potrzebne mi, aby umalować się do szkoły, telefon. Już miałam wychodzić, gdy przyszła mi do głowy pewna myśl... a co gdyby Maciek chciałby dzisiaj to zrobić... dzisiaj miałby być nasz pierwszy raz ?.
Trzeba być przygotowanym na wszystko..., ale nie.. a może jednak ..
Otworzyłam szafę i zaczęłam przewracać wszystkie półki... a po co ? Nie wiem gdzie wsadziłam moją seksowną koszulę. Tak tą co kupowałam dla siebie i dla Ewy. Po powrocie rzuciłam ją … yyy... no gdzie ??
A już wiem, przecież miałam swoją starą torebkę, a ona leży w kuchni...
Zbiegłam po schodach , na szczęście Bartek był w łazience, więc spokojnie mogłam ją przełożyć. Ufff, a bałam się , że zobaczy mnie z nią i będzie się śmiał.
- A to co ? Szykujemy się na upojną noc ??? A miałaś iść się wyspać.... hahahahahah – niestety …. o framugę drzwi opierał się Bartek. Czułam jak moje policzki przybierają kolor, wręcz purpurowy ...
- Yyyyy....
- Spokojnie … nic mu nie powiem …. chyba :D
- Bartek!!
- No dobra, dobra … na pewno.
- No..
- Ja idę, do zobaczenia jutro...
- Tosia ?
- Co ?
- A plecak ? Albo torba z książkami ? Przecież jutro idziesz do szkoły hahahahaha
-Yyyy... zapomniałam … - ale wstyd – podasz mi leży tam pod ścianą – mówiąc to wskazałam no torbę .
- Dzięki... To cześć
- Paaa i życzę powodzenia .
Nic nie mówiąc posłałam mu uśmiech.
Wyszłam z domu. Na szczęście do Maćka miałam niedaleko. Zaledwie 10 metrów.
Moje kochanie stało już w drzwiach .
- Cześć Misiaku – zaczął.
- Cześć Kociaku – z Maćkiem lubimy mówić do siebie zdrobniale.

- Wejdź do środka, bo się przeziębisz … - raz kozie śmierć co się stanie to się stanie. Wchodzę ….
_______________________________________________________________________
Także kolejny rozdział do Was leci.  Pisany w dość ekstremalnych warunkach, ale co tam xD
Ja to normalnie wszystko potrafię :D 
Jesteś ? Komentuj ;*
Next będzie na pewno w następnym tygodniu, tylko nie wiem kiedy... wszystko zależy od nauczycieli ;/

środa, 15 maja 2013


Rozdział 15 

Powiedział do mnie jakiś koleś, któremu byłem skłonny od razu przywalić z pięści, ale tak przy Tosi.. Może to jej jakiś kolega, czy co. I wtedy sobie jeszcze bardziej nagrabię.
- Nie widzisz, że rozmawiamy ? - odparłem wkurzony . Na szczęście jakoś potrafiłem zapanować nad emocjami.
- Właśnie nie. Ty ją szarpiesz. - odpowiedział mi.
- Wcale nie. A tak w ogóle to co ci do tego. ?
- Tosia wszystko ok ? - ten dureń spytał i podszedł do MOJEJ Tosi.
- Chłopaki uspokójcie się. Wszystko dobrze – powiedziała po dłuższej chwili, spoglądając na niego – To jest mój nowy znajomy – wskazała na tego faceta, kierując wzrok na mnie – Richard, jest skoczkiem narciarskim. Na pewno się znacie, przecież startujecie razem w konkursach.
- Ahaaa... Tak kojarzę cię Richard Freitag - teraz sobie przypomniałem. Znam go. Kiedyś nawet go lubiłem, ale teraz to już go chyba wręcz nienawidzę .
- Właśnie nie dałaś mi swojego numeru telefonu – powiedział Richard. Ona go chyba nie słuchała, bo swoimi cudnymi oczkami, wpatrywała się we mnie.
- Tosia.? - upomniał się o swoje. Grrr !!
- Dobra zastawiam was samych – powiedziałem, nawet nie wiem czemu. Tak samo z siebie wyszło. Chciałbym cofnąć te słowa!!! Ale ze mnie ciota.
- No nareszcie – odpowiedział Richard.
- Cześć – powiedziałem i obróciłem się, aby odejść, ale coś mnie powstrzymało :
- Maciek... - to powiedziała Tosia. To była ona.
- Tak ? - odpowiedziałem.
Nie odpowiadała przez dłuższą chwilę. Widać było, że zastanawia się czy dobrze zrobiła zatrzymując mnie. Nie wytrzymałem dłużej i spytałem po raz kolejny :
- Tosia o co chodzi ? - spojrzała na mnie tymi swoimi cudownymi, wielkimi, piwnymi paczałkami. Czułem, że moje nogi same się uginają. Ta chwila była bezcenna, nie zamienił bym ją na żadną inną. Nigdy w życiu.
- Puść mnie Richard !- krzyknęła nagle. Wtedy zwróciłem uwagę na to, że on wciąż uparcie trzyma ją za rękę.
- Teraz widzisz, ona woli żebym to ja ją , jak to określiłeś „szarpał” - powiedziałem zadowolony z siebie. Byłem dumny i przede wszystkim rozradowany, że Tosia jakoś na to zareagowała.
- Ale Tosia ? - odpowiedział odpowiedział jej Freitag. Było mi go szkoda.... Yyyy żartuję wcale nie.
- Richi spotkamy się kiedy indziej . Cześć. - odpowiedziała mu i ruszyła w moją stronę.
- Tosia ? - spytałem, nie wiem co się jej w głowie poprzestawiało, ale dla mnie to było najlepsze rozwiązanie. Tak długo na to czekałem... W końcu mam nadzieję będę naprawdę szczęśliwy i nie mam zamiaru tego zepsuć.
Tosia podeszła do mnie i chwyciła za ręce. Nie zdążyłem spojrzeć na nią, a już się całowaliśmy.
Muszę się jej zapytać czy to znaczy, że mi wybacza. Muszę mieć pewność.
- Wybaczysz mi ?
- Nic nie mów- to chyba miało znaczyć, że tak.
- Kocham Cię .
- Ja Ciebie też. - odpowiedziała.
I tym razem to ja zacząłem. W pewnym momencie Tosia oderwała się ode mnie.
- Maciek ?
- Hmm?
- Musimy przestać . - o co jej mogło chodzić, czyżby zmieniła zdanie. ?
- Coś nie tak ? Coś źle zrobiłem ?
-Nieee, głuptasku.... ale wszyscy się na nas gapią.
- No taaak.
Znów ujrzałem jej przecudowny uśmiech.
- To co zjesz ze mną ten obiad ? - zapytałem.
- Chętnie – gdy wypowiedziała te słowa zaburczało jej w brzuszku, ale zbieg okoliczności.
- O widzę, że brzuszek się domaga swojego.
- Chyba tak – i zaczęliśmy się śmiać.
*** (oczami Tosi)
Obiad był bardzo udany. Bawiłam się z Maćkiem jak kiedyś. Martwiłam się tylko o to, że uraziłam Ryśka. Jak on musiał się wtedy poczuć. Niestety ja nie umiem wygrać z miłością do Maćka. To jest o wiele silniejsze ode mnie. Przyszłam do domu i położyłam się na łóżku, aby dać sobie chwilkę na rozmyślania związane ze szkołą. Oj dawno już na to czasu nie miałam.
Hmmm... Swoją drogą kończę już szkołę... Do rozpoczęcia już samodzielnego życia pozostały mi już tylko 4 miesiące. Wtedy już będę musiała zacząć pracę , aby dorobić sobie na studia… My z mamą nie jesteśmy za bogate. Fakt, że mój „nowy” tata, jest przy kasie, ale ja nie chcę od niego nic. Chcę odciąć się od pieniędzy mamy i zarabiać na siebie sama. Z pewnością rodzice będą mi pomagali opłacać studia, lecz na pożywienie, ciuchy i inne moje wydatki chcę mieć swoje, własne, uczciwie zarobione pieniądze....Oj dawno już nie miałam czasu, aby tak poważnie o tym pomyśleć. To wszystko przez nowo poznanych przyjaciół , przez nich olewałam szkołę. Nie byłam w stanie wyjść do ludzi. Dobra... Nie ważne to było kiedyś, a teraz jest teraz !
Muszę zacząć się uczyć, trochę przysiąść do nauki. Jeśli chcę zdać. Maciek jest ode mnie starszy. Nie dużo, ale skończył już liceum, a teraz studiuje na AWF-ie w Krakowie, a ja … ja dopiero w tym roku kończę liceum i w dodatku za około trzy miesiące będę zdawać maturę. Tak jestem nienormalna, ale z rozszerzonej matmy i angielskiego ! Kiedy rozpoczynałam naukę w szkole średniej myślałam, że to idealny pomysł, że będzie to prościzna, ale w połowie pierwszej klasy zmieniłam zdanie. Nadal lubię matmę i anglika i nie sprawiają mi one większych kłopotów , jak się do nich przykładam.
Wstałam i usiadłam do biurka, przy którym mnie nie było z jakieś dobre dwa, a może trzy tygodnie. Nawet jeśli chodziłam do szkoły, to nie odrabiałam lekcji. Czas to zmienić !
Zadzwoniłam do mojej koleżanki z klasy i poprosiłam ją, żeby przyniosła mi swoje zeszyty i w ogóle. Tak jestem leniuchem. Nie chciało mi się iść taki kawał, a ją bez problemu podwiózł chłopak. Poprosiłabym Maćka, ale ten był na treningu. Swoją drogą wolałabym być tam z nim, no ale muszę się przyłożyć do nauki.
Po 20 min od mojego telefonu rozległ się dzwonek do drzwi. To była Ania .
- Hej – przywitałam ją.
- Cześć- widać, że była nie zbyt zadowolona – czyś ty oszalała? Opuścić tyle godzin. I to jeszcze 3 miesiące przed maturą ! - wiedziałam, że nie ominie mnie wykład o tym jaka to ja jestem głupia.
- Wchodź – powiedziałam i wskazałam ręką w stronę domu – przecież nie będziemy rozmawiać w progu.
- No ok.
Uśmiechnęłam się.
Ania mi wszystko dokładnie opowiedziała. Ile mieliśmy sprawdzianów, kartkówek itd.
- Sporo się tego uzbierało przez ten czas.
- No trochę tak - odpowiedziała
- A co ciekawego dzieje się w klasie ? - spytałam, aby zmienić temat. Już mi się nie chce gadać o chemii, fizyce, historii i tego typu sprawach.
- W sumie to nic. Wszystko po staremu...
- Aha.
- A jest nowa dziewczyna w klasie.
- Oooo przepisała się do naszej szkoły prawie pod koniec roku szkolnego ?
- Taak, ale nie miała wyjścia. Jej tata został trenerem młodych skoczków narciarskich. Będzie ich przygotowywał do skakania na większych obiektach, niż te na ich podwórku – mówiąc to zaczęła się śmiać.
- Fajna jest ? Opisz ją trochę.
- Ma na imię Madzia. Jest fajna i koleżeńska, ale nie za bardzo mamy o czym rozmawiać, bo ją w większości interesują skoki narciarskie, a w naszej klasie tylko ty jesteś od tego. Z pewnością się dogadacie.
- Na pewno. W końcu będę mogła pogadać z kimś w klasie o mojej pasji.
- Hahahaha...... Nom
- O kurcze, ale już późno muszę spadać – mówiąc to wstała z krzesła – jutro widzimy się w szkole, prawda ? - dodała.
- Tak, obiecuję ;)
- No to do zobaczenia, paa
- Poczekaj odprowadzę Cię chociaż do drzwi
- No ok.
Wstałam z krzesła i ruszyłyśmy obie na dół. Zatrzymałam się obok drzwi, bo zauważyłam, że na dworze pada śnieg, a ja była w rybaczkach. Tak jak zazwyczaj chodziłam po moim starym domu.
- Nie wychodź lepiej – powiedziała Ania, na potwierdzenie moich myśli – jeszcze przeziębisz się i znowu nie będzie cię długo w szkole.
- Przysięgam, że od teraz biorę się porządnie za naukę. !
- Wierzę ci. Dobra ja lece, bo na serio jest już późno . Paaa
- Paaa
Na pożegnanie zrobiłyśmy przytulaska i Ania wyszła. Stałam prze chwilę w otwartych drzwiach próbując zobaczyć jak się oddala, ale było tak ciemno, że nic nie widziałam. Już zamykałam drzwi, gdy ktoś nagle powiedział :
- Nie zamykaj...
_______________________________________________________________________
Dodaję go dzisiaj z powodu braku czasu. Wyjaśniłam to już w poprzednim poście.
Jesteś ? Komentuj ! ;D 
Następny będzie w przyszły weekend , bo w tygodniu nie dam rady na pewno, chyba że piątek, ale jego to do weekendu można wliczyć :)) 
Jak Wam się podoba ten part ??