sobota, 25 maja 2013

*.*


Rozdział 16 


Chwycił za klamkę i otworzył drzwi na oścież. Wtedy dostałam dość silnym, chłodnym podmuchem wiatru, aż się zatrzęsłam.
- Przepraszam, już zamykam.
Nie pytając czy może po prostu wszedł do środka.W sumie Bartek o to nigdy nie pyta, zawsze wbija na chatę od razu.
-Co cię tu sprowadza ? – spytałam.
- Przyszedłem cię odwiedzić. Ostatnio nie mieliśmy ze sobą kontaktu.
- Taak, sorry ale nie byłam w stanie z nikim rozmawiać, oprócz Kamila. On o wszystkim wiedział, praktycznie od samego początku.
- Ok rozumiem. Widzę po Tobie, że nie bardzo chcesz o tym rozmawiać, więc co robimy ?
- Yyyy...... jakby ci to powiedzieć
- Normalnie – i zaczął się śmiać.
- Ja idę spać, ponieważ jutro mam zamiar wybrać się do szkoły .
-Ooo...
- Nom, strasznie ją zaniedbałam, a niedługo mam maturę. Przykro mi, ale musimy się pożegnać.
- Oszalałaś nie po to tłukłem się taki kawał (Bartek mieszka na drugim końcu Zakopanego ), żeby teraz po nocy do domu wracać. Śpię tutaj.
- Jak chcesz.
- No dobra to gdzie moje łóżko :D – był bardzo zadowolony z siebie .
- Śpisz na kanapie hahahahaha xD
- Ty to jesteś.
- No nie może położysz się ze mną w łóżku albo w sypialni moich rodziców ( nie było ich bo wyjechali na jakieś spotkanie , nawet nie wiem jakie ) ?
- W sypialni twoich rodziców to raczej nie ...
- No właśnie.
- Ale twoją nie pogardzę – znowu zaczął się śmiać i poleciał na górę.
Pewnie był już w moim łóżeczku , wywnioskowałam to z faktu, że znajdował się tam tylko mój pokój, salon(bez kanapy i łóżka, są tam tylko 4 fotele ) i łazienka.
Dobra jak sobie chce. Niech poleży chwilę i tak później go zwalę na podłogę hahahahaha xD – Tak to jest mój złowieszczy plan .
Wtedy zadzwonił telefon . Znów usłyszałam moją ulubioną piosenkę One Way or Another :D

- Halo
- Cześć kochanie – to był Maciek .
- Hejj. Już po treningu ?
- Tak . Dzisiaj skończyliśmy szybciej, bo jest bardzo silny wiatr i pada śnieg ...
- A no przecież. - jak mogłam zapomnieć, sama się o tym przekonałam.
- Co robisz ? - spytał.
- Miałam kłaść się spać, ale Bartek do mnie wpadł i chyba będzie nocował.
- Oooo skubany – słyszałam jak zaczął się śmiać do słuchawki.
- Maciek ...
- No co ?
- Daj spokój .
- Przecież żartuję hahahahaha
- No ja mam taką nadzieję :) Może wpadniesz do mnie na noc. Odstąpię wtedy Bartkowi łóżko hmmm ?
- No nie wiem czy to najlepszy pomysł. Czekaj, a co ty tak szybko chciałaś kłaść się spać. To nie podobne do ciebie.
- Jutro mam zamiar iść do szkoły .
- Ooo … jestem w szoku.
- Ja też – mówiąc to zaczęłam się śmiać.
- Słuchaj … to ty wpadaj do mnie i na pewno się wyśpisz, a nie na kanapie.
-No ale Bartek …
- Ufasz mu ?
- No pewnie.
- To niech śpi u ciebie, przecież cie nie okradnie .
- Może masz rację, przynajmniej wszyscy się wyśpimy, bo Kuby nie ma to do niego pójdę spać.
- Oszalałaś ? Śpisz u mnie !
- Ale Maciek !
- Nie ma mowy , jesteś moją dziewczyną, czy nie ?
- Hmmm....
- Więc ?
- No dobra. Szykuj się za 15 minut jestem .
- Już nie mogę się doczekać .
- Paaa kociaku
- Do zobaczenia myszko
Z Mańkiem wszystko ustalone, pozostało mi tylko poinformować Bartka.
- Bartekk !!! - wydarłam się nie miłosiernie.
- Co ?? - biegł po schodach, jakby palio się .
- Śpisz sam, ja idę do Maćka. Muszę się porządnie wyspać przed jutrzejszym dniem, a on ma duże łoże.
- Hhahahahahahah
- Co cię tak śmieszy ?
- Plan się powiódł ?
- Jaki plan ?
- Ooo … a nie , żaden … nic nieważne, zapomnij..
- Aha.. dobra
- No to co szykuj się – powiedział.
- Już już. To ja idę się spakować na górę i zaraz wracam.
- Ok poczekam tu na ciebie.
Idąc do pokoju zastanawiałam się jaki plan miał na myśli. Jego słowa nie dawały mi spokoju.
Weszłam do pokoju, chwyciłam moją ukochaną torbę i wrzuciłam do niej koszulę nocną, kosmetyki potrzebne mi, aby umalować się do szkoły, telefon. Już miałam wychodzić, gdy przyszła mi do głowy pewna myśl... a co gdyby Maciek chciałby dzisiaj to zrobić... dzisiaj miałby być nasz pierwszy raz ?.
Trzeba być przygotowanym na wszystko..., ale nie.. a może jednak ..
Otworzyłam szafę i zaczęłam przewracać wszystkie półki... a po co ? Nie wiem gdzie wsadziłam moją seksowną koszulę. Tak tą co kupowałam dla siebie i dla Ewy. Po powrocie rzuciłam ją … yyy... no gdzie ??
A już wiem, przecież miałam swoją starą torebkę, a ona leży w kuchni...
Zbiegłam po schodach , na szczęście Bartek był w łazience, więc spokojnie mogłam ją przełożyć. Ufff, a bałam się , że zobaczy mnie z nią i będzie się śmiał.
- A to co ? Szykujemy się na upojną noc ??? A miałaś iść się wyspać.... hahahahahah – niestety …. o framugę drzwi opierał się Bartek. Czułam jak moje policzki przybierają kolor, wręcz purpurowy ...
- Yyyyy....
- Spokojnie … nic mu nie powiem …. chyba :D
- Bartek!!
- No dobra, dobra … na pewno.
- No..
- Ja idę, do zobaczenia jutro...
- Tosia ?
- Co ?
- A plecak ? Albo torba z książkami ? Przecież jutro idziesz do szkoły hahahahaha
-Yyyy... zapomniałam … - ale wstyd – podasz mi leży tam pod ścianą – mówiąc to wskazałam no torbę .
- Dzięki... To cześć
- Paaa i życzę powodzenia .
Nic nie mówiąc posłałam mu uśmiech.
Wyszłam z domu. Na szczęście do Maćka miałam niedaleko. Zaledwie 10 metrów.
Moje kochanie stało już w drzwiach .
- Cześć Misiaku – zaczął.
- Cześć Kociaku – z Maćkiem lubimy mówić do siebie zdrobniale.

- Wejdź do środka, bo się przeziębisz … - raz kozie śmierć co się stanie to się stanie. Wchodzę ….
_______________________________________________________________________
Także kolejny rozdział do Was leci.  Pisany w dość ekstremalnych warunkach, ale co tam xD
Ja to normalnie wszystko potrafię :D 
Jesteś ? Komentuj ;*
Next będzie na pewno w następnym tygodniu, tylko nie wiem kiedy... wszystko zależy od nauczycieli ;/

środa, 15 maja 2013


Rozdział 15 

Powiedział do mnie jakiś koleś, któremu byłem skłonny od razu przywalić z pięści, ale tak przy Tosi.. Może to jej jakiś kolega, czy co. I wtedy sobie jeszcze bardziej nagrabię.
- Nie widzisz, że rozmawiamy ? - odparłem wkurzony . Na szczęście jakoś potrafiłem zapanować nad emocjami.
- Właśnie nie. Ty ją szarpiesz. - odpowiedział mi.
- Wcale nie. A tak w ogóle to co ci do tego. ?
- Tosia wszystko ok ? - ten dureń spytał i podszedł do MOJEJ Tosi.
- Chłopaki uspokójcie się. Wszystko dobrze – powiedziała po dłuższej chwili, spoglądając na niego – To jest mój nowy znajomy – wskazała na tego faceta, kierując wzrok na mnie – Richard, jest skoczkiem narciarskim. Na pewno się znacie, przecież startujecie razem w konkursach.
- Ahaaa... Tak kojarzę cię Richard Freitag - teraz sobie przypomniałem. Znam go. Kiedyś nawet go lubiłem, ale teraz to już go chyba wręcz nienawidzę .
- Właśnie nie dałaś mi swojego numeru telefonu – powiedział Richard. Ona go chyba nie słuchała, bo swoimi cudnymi oczkami, wpatrywała się we mnie.
- Tosia.? - upomniał się o swoje. Grrr !!
- Dobra zastawiam was samych – powiedziałem, nawet nie wiem czemu. Tak samo z siebie wyszło. Chciałbym cofnąć te słowa!!! Ale ze mnie ciota.
- No nareszcie – odpowiedział Richard.
- Cześć – powiedziałem i obróciłem się, aby odejść, ale coś mnie powstrzymało :
- Maciek... - to powiedziała Tosia. To była ona.
- Tak ? - odpowiedziałem.
Nie odpowiadała przez dłuższą chwilę. Widać było, że zastanawia się czy dobrze zrobiła zatrzymując mnie. Nie wytrzymałem dłużej i spytałem po raz kolejny :
- Tosia o co chodzi ? - spojrzała na mnie tymi swoimi cudownymi, wielkimi, piwnymi paczałkami. Czułem, że moje nogi same się uginają. Ta chwila była bezcenna, nie zamienił bym ją na żadną inną. Nigdy w życiu.
- Puść mnie Richard !- krzyknęła nagle. Wtedy zwróciłem uwagę na to, że on wciąż uparcie trzyma ją za rękę.
- Teraz widzisz, ona woli żebym to ja ją , jak to określiłeś „szarpał” - powiedziałem zadowolony z siebie. Byłem dumny i przede wszystkim rozradowany, że Tosia jakoś na to zareagowała.
- Ale Tosia ? - odpowiedział odpowiedział jej Freitag. Było mi go szkoda.... Yyyy żartuję wcale nie.
- Richi spotkamy się kiedy indziej . Cześć. - odpowiedziała mu i ruszyła w moją stronę.
- Tosia ? - spytałem, nie wiem co się jej w głowie poprzestawiało, ale dla mnie to było najlepsze rozwiązanie. Tak długo na to czekałem... W końcu mam nadzieję będę naprawdę szczęśliwy i nie mam zamiaru tego zepsuć.
Tosia podeszła do mnie i chwyciła za ręce. Nie zdążyłem spojrzeć na nią, a już się całowaliśmy.
Muszę się jej zapytać czy to znaczy, że mi wybacza. Muszę mieć pewność.
- Wybaczysz mi ?
- Nic nie mów- to chyba miało znaczyć, że tak.
- Kocham Cię .
- Ja Ciebie też. - odpowiedziała.
I tym razem to ja zacząłem. W pewnym momencie Tosia oderwała się ode mnie.
- Maciek ?
- Hmm?
- Musimy przestać . - o co jej mogło chodzić, czyżby zmieniła zdanie. ?
- Coś nie tak ? Coś źle zrobiłem ?
-Nieee, głuptasku.... ale wszyscy się na nas gapią.
- No taaak.
Znów ujrzałem jej przecudowny uśmiech.
- To co zjesz ze mną ten obiad ? - zapytałem.
- Chętnie – gdy wypowiedziała te słowa zaburczało jej w brzuszku, ale zbieg okoliczności.
- O widzę, że brzuszek się domaga swojego.
- Chyba tak – i zaczęliśmy się śmiać.
*** (oczami Tosi)
Obiad był bardzo udany. Bawiłam się z Maćkiem jak kiedyś. Martwiłam się tylko o to, że uraziłam Ryśka. Jak on musiał się wtedy poczuć. Niestety ja nie umiem wygrać z miłością do Maćka. To jest o wiele silniejsze ode mnie. Przyszłam do domu i położyłam się na łóżku, aby dać sobie chwilkę na rozmyślania związane ze szkołą. Oj dawno już na to czasu nie miałam.
Hmmm... Swoją drogą kończę już szkołę... Do rozpoczęcia już samodzielnego życia pozostały mi już tylko 4 miesiące. Wtedy już będę musiała zacząć pracę , aby dorobić sobie na studia… My z mamą nie jesteśmy za bogate. Fakt, że mój „nowy” tata, jest przy kasie, ale ja nie chcę od niego nic. Chcę odciąć się od pieniędzy mamy i zarabiać na siebie sama. Z pewnością rodzice będą mi pomagali opłacać studia, lecz na pożywienie, ciuchy i inne moje wydatki chcę mieć swoje, własne, uczciwie zarobione pieniądze....Oj dawno już nie miałam czasu, aby tak poważnie o tym pomyśleć. To wszystko przez nowo poznanych przyjaciół , przez nich olewałam szkołę. Nie byłam w stanie wyjść do ludzi. Dobra... Nie ważne to było kiedyś, a teraz jest teraz !
Muszę zacząć się uczyć, trochę przysiąść do nauki. Jeśli chcę zdać. Maciek jest ode mnie starszy. Nie dużo, ale skończył już liceum, a teraz studiuje na AWF-ie w Krakowie, a ja … ja dopiero w tym roku kończę liceum i w dodatku za około trzy miesiące będę zdawać maturę. Tak jestem nienormalna, ale z rozszerzonej matmy i angielskiego ! Kiedy rozpoczynałam naukę w szkole średniej myślałam, że to idealny pomysł, że będzie to prościzna, ale w połowie pierwszej klasy zmieniłam zdanie. Nadal lubię matmę i anglika i nie sprawiają mi one większych kłopotów , jak się do nich przykładam.
Wstałam i usiadłam do biurka, przy którym mnie nie było z jakieś dobre dwa, a może trzy tygodnie. Nawet jeśli chodziłam do szkoły, to nie odrabiałam lekcji. Czas to zmienić !
Zadzwoniłam do mojej koleżanki z klasy i poprosiłam ją, żeby przyniosła mi swoje zeszyty i w ogóle. Tak jestem leniuchem. Nie chciało mi się iść taki kawał, a ją bez problemu podwiózł chłopak. Poprosiłabym Maćka, ale ten był na treningu. Swoją drogą wolałabym być tam z nim, no ale muszę się przyłożyć do nauki.
Po 20 min od mojego telefonu rozległ się dzwonek do drzwi. To była Ania .
- Hej – przywitałam ją.
- Cześć- widać, że była nie zbyt zadowolona – czyś ty oszalała? Opuścić tyle godzin. I to jeszcze 3 miesiące przed maturą ! - wiedziałam, że nie ominie mnie wykład o tym jaka to ja jestem głupia.
- Wchodź – powiedziałam i wskazałam ręką w stronę domu – przecież nie będziemy rozmawiać w progu.
- No ok.
Uśmiechnęłam się.
Ania mi wszystko dokładnie opowiedziała. Ile mieliśmy sprawdzianów, kartkówek itd.
- Sporo się tego uzbierało przez ten czas.
- No trochę tak - odpowiedziała
- A co ciekawego dzieje się w klasie ? - spytałam, aby zmienić temat. Już mi się nie chce gadać o chemii, fizyce, historii i tego typu sprawach.
- W sumie to nic. Wszystko po staremu...
- Aha.
- A jest nowa dziewczyna w klasie.
- Oooo przepisała się do naszej szkoły prawie pod koniec roku szkolnego ?
- Taak, ale nie miała wyjścia. Jej tata został trenerem młodych skoczków narciarskich. Będzie ich przygotowywał do skakania na większych obiektach, niż te na ich podwórku – mówiąc to zaczęła się śmiać.
- Fajna jest ? Opisz ją trochę.
- Ma na imię Madzia. Jest fajna i koleżeńska, ale nie za bardzo mamy o czym rozmawiać, bo ją w większości interesują skoki narciarskie, a w naszej klasie tylko ty jesteś od tego. Z pewnością się dogadacie.
- Na pewno. W końcu będę mogła pogadać z kimś w klasie o mojej pasji.
- Hahahaha...... Nom
- O kurcze, ale już późno muszę spadać – mówiąc to wstała z krzesła – jutro widzimy się w szkole, prawda ? - dodała.
- Tak, obiecuję ;)
- No to do zobaczenia, paa
- Poczekaj odprowadzę Cię chociaż do drzwi
- No ok.
Wstałam z krzesła i ruszyłyśmy obie na dół. Zatrzymałam się obok drzwi, bo zauważyłam, że na dworze pada śnieg, a ja była w rybaczkach. Tak jak zazwyczaj chodziłam po moim starym domu.
- Nie wychodź lepiej – powiedziała Ania, na potwierdzenie moich myśli – jeszcze przeziębisz się i znowu nie będzie cię długo w szkole.
- Przysięgam, że od teraz biorę się porządnie za naukę. !
- Wierzę ci. Dobra ja lece, bo na serio jest już późno . Paaa
- Paaa
Na pożegnanie zrobiłyśmy przytulaska i Ania wyszła. Stałam prze chwilę w otwartych drzwiach próbując zobaczyć jak się oddala, ale było tak ciemno, że nic nie widziałam. Już zamykałam drzwi, gdy ktoś nagle powiedział :
- Nie zamykaj...
_______________________________________________________________________
Dodaję go dzisiaj z powodu braku czasu. Wyjaśniłam to już w poprzednim poście.
Jesteś ? Komentuj ! ;D 
Następny będzie w przyszły weekend , bo w tygodniu nie dam rady na pewno, chyba że piątek, ale jego to do weekendu można wliczyć :)) 
Jak Wam się podoba ten part ??

UWAGAAA!!!

Mam do was pytanie !!!!!!!!
Chcecie dzisiaj kolejny rozdział ????
Bo w sobotę nie będę w stanie go dodać, ponieważ z rana jadę na konkurs, a po południu wybieram się na osiemnastkę, więc nie będzie jak. W przyszłym tygodniu raczej też  brak czasu, bo jak sami wiecie poprawy, poprawy i jeszcze raz poprawy, a w dodatku mamy jeszcze zawał sprawdzianów i w ogóle.
Więc JEDYNY DOSTĘPNY TERMIN JEST DZISIAJ. ;))
Chcecie czy nie ? ;d


sobota, 11 maja 2013


Rozdział 14 

-Tak ? - mówiąc to obrócił się i na jego twarzy pojawił się promienisty uśmiech . Po raz kolejny spojrzał mi prosto w oczy, tak jak spoglądał zanim pojawił się Richard. Poczułam strach. Widać było po nim, że jest już zniecierpliwiony i chce jak najszybciej usłyszeć jakieś słowa wypowiadane z moich ust . Już nie jestem taka pewna tego czy chcę mu wyznać prawdę, gdyż w tym właśnie momencie Rysiek chwycił mnie za rękę, co natychmiast zauważył Maciek. Chciałam mu ją wyrwać, ale trzymał zbyt mocno. Ja nie jestem za bardzo umięśnioną osóbka, w porównaniu do niego . Nie chciał, żebym powiedziała cokolwiek co byłoby skierowane do Maćka, chyba że miałyby to być słowo „Spadaj !”. Jednak Richi wiedział, że nie miałam zamiaru go wypowiedzieć.
Spojrzałam mu prosto w oczy. Tym razem Richardowi, chłopakowi, którego znałam zaledwie od kilku godzin, a nie Mańkowi .W jego oczach widniał żal, a równocześnie złość. Był zły na mnie. Ale za co? To przez Maćka? Ja nie wiem jak on może się na mnie za to złościć. Nie ma prawa, nie jesteśmy parą , a tak w ogóle to ja mu nie mówiłam, że nie mam chłopaka...... Zaraz wspomniałam ,że jestem umówiona z kolegą, a nie chłopakiem, Pewnie se skojarzył. Swoją drogą wówczas z nim flirtowałam i to był wielki błąd. Gdybym tylko wiedziała, że Maciek mi dzisiaj wyzna swoją miłość, nigdy bym tak nie postąpiła. Mimo wszystko to nie upoważnia go do żądania ode mnie abym zostawiła miłość mojego życia dla jakiegoś przelotnego, jednodniowego „romansiku”. Maciek kontra Richi. Kot kontra Freitag. Co mam robić? Dać sobie szansę być może na nową miłość , czy spróbować zaufać po raz kolejny osobie, na której już raz się zawiodłam ?
- Tosia ? O co chodzi ? - spytał, już poddenerwowany Maciek.
Chciałam do niego podejść i już nawet ruszyłam, ale Rysiek nie chciał mnie puścić. Trzymał uparcie moją rękę.
- Puść mnie Richard !- krzyknęłam dość głośno.
- Teraz widzisz, ona woli żebym to ja ją , jak to określiłeś „szarpał” - powiedział zadowolony Maciek.
- Ale Tosia ? - odpowiedział Richi. Było mi go szkoda. Lubię go, ale to tyle.
- Richi spotkamy się kiedy indziej . Cześć. - powiedziałam i ruszyłam pewnie w stronę Maćka.
- Tosia ? - spytał, był zdezorientowany. Tak to było dziwne, bo ni stąd ni zowąd szłam do niego.
Chwyciłam go za ręce i wpiłam się w jego usta. W końcu mogłam odpłynąć tak prawdziwie. Całą sobą.
Nagle Maciek oderwał się .
- Wybaczysz mi ?
- Nic nie mów.
- Kocham Cię – nie posłuchał mnie.
- Ja Ciebie też.
Zaczęliśmy się znowu całować. Nie wiem jak długo to trwało, ale zdecydowałam, że musimy przestać, przecież jesteśmy w miejscu publicznym.
- Maciek ?
- Hmm?
- Musimy przestać .
- Coś nie tak ? Coś źle zrobiłem ?
-Nieee, głuptasku.... ale wszyscy się na nas gapią.
- No taaak.
Nie odpowiedziałam mu tylko się szeroko uśmiechnęłam.
- To co zjesz ze mną ten obiad ?
- Chętnie – i jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu.
- O widzę, że brzuszek się domaga swojego.
- Chyba tak – i zaczęliśmy się śmiać.
*** (oczami Maćka)
Boże jak ja dziękuję Kamilowi, że zgodził się mi pomóc. Pozwolił mi spotkać się z nią, mimo tego ,że i ona i on mieli do mnie ogromny żal za moje postępowanie. Zrobiłem największą głupotę w moim całym życiu. Jak w ogóle mogłem pomyśleć, że Tosia mnie zdradza ? Teraz muszę to wszystko naprawić i sprawić, aby oboje mi wybaczyli, a w szczególności Tosia.
Siedziała z Kamilem przy stoliku. Była wściekła na niego. Gdy podszedłem była w totalnym szoku. Nie spodziewała się mnie.
- Cześć Tosia – zacząłem.
Niestety nie otrzymałem odpowiedzi. Ewidentnie nie chciała ze mną gadać. Może jeszcze nie była gotowa na to spotkanie ? Trudno ja już nie mogę dłużej czekać. Chcę już mieć to już za sobą.
- Dobra zostawiam Was samych – powiedział Kamil, wstał i odszedł.
- Chciałbym... nie wiem jak to powiedzieć.... nie ma słów, żeby to opisać – w głowie miałem totalną pustkę. W domu przed lustrem ćwiczyłem tę rozmowę już z jakieś tysiąc razy, ale gdy ją zobaczyłem, spojrzałem w jej cudowne oczy nie wiem co powiedzieć. Nie mogę nic z siebie wykrztusić, nic właściwego. Ona mnie onieśmiela. Boję się jej reakcji na to co jej powiem , jak już się ogarnę.
-Wal prosto z mostu. Chcę mieć to już za sobą - była już poddenerwowana. Pewnie samą moją obecnością, no ale cóż nie ma wyjścia musi wysłuchał tego co mam jej do powiedzenia.
- Skoro tak chcesz …....Tosia wybacz mi , proszę. Popełniłem największy błąd w moim życiu. Przepraszam cię, nie umiem bez ciebie żyć. Nie mam pojęcia, jak mam naprawić wszystkie błędy, które popełniłem, całe cierpienie, które tobie zadałem – w końcu coś powiedziałem. Nie ubrałem tego w najpiękniejsze słowa. Niestety taka moja natura, kiedy przychodzi co do czego nie umiem się wysłowić.
- Maciek... o co ci chodzi ?? - była kompletnie zbita z tropu. Nie spodziewała się tego. Swoją drogą ciekawe czego oczekiwała ? Jej oczy były skierowane wyłącznie na mnie, ale to już nie był taki wzrok jak przedtem. Zanim ją zraniłem... ahhhh
- Musiałem ci to powiedzieć. Te słowa ciążyły mi na sercu i nie mógłbym żyć ze świadomością, że nie wiesz jakie są moje prawdziwe uczucia. To co ci wtedy powiedziałem było kłamstwem. Byłem zazdrosny o Bartka. Myślałem, że mnie z nim zdradzasz, ale Kuba wyciągnął mnie na spotkanie z nim. Jestem mu za to serdecznie wdzięczny. Bartek mi wszystko opowiedział, jak się poznaliście i w ogóle. I powiedział mi, że nie jest tobą zainteresowany. Boże Tosia jak ja ciebie kocham. Wybacz mi – w końcu powiedziałem co mi na sercu ciążyło i nawet ułożyłem to w jakąś sensowną całość.
- Nie wytrzymam tego dłużej, daj mi spokój. Drugi raz się nie nabiorę- była totalnie wkurzona. Nie spodziewałem się takiej reakcji. Nie po Tosi. Może to nie był odpowiedni moment na takie wyznania? Pośpieszyłem się ? Trudno i tak czasu nie cofnę. Trzeba iść na przód.
- Ale ja mówię to co czuję.
- Dość tego! Nie chcę tego słuchać- wypowiadając te słowa wstała z krzesła i chciała już odejść, ale zdążyłem na szczęście ją chwycić za rękę. Nie mogę pozwolić jej teraz odejść. Jeśli zrobię to teraz, to już nigdy może nie być okazji żeby porozmawiać z nią szczerze. Aby jeszcze raz wyznać jej to .
- Daj mi jeszcze jedną szansę- mówiąc to przyciągnąłem ją do siebie. Nasze ciała znalazły się bardzo blisko siebie. W duszy podobało się jej, widziałem to, ale nie chciała się do tego przyznać. Swoją drogą nie obchodziło mnie to, że wszyscy ludzie zaczęli się na nas gapić. W tej chwili ona była najważniejsza. To ona była dla mnie słońcem.
W tym momencie zobaczyłem jakiegoś gościa zmierzającego w naszą stronę. Był wściekły . Skądś go kojarzę. Chwila..... To Freitag. Co on tu robi ?
- Hej, koleś ona chyba nie chce, żebyś ją dotykał....
_____________________________________________________________________
Przepraszam Was ale rozdział pisany na szybko, bo dzisiaj śpi u mnie koleżanka( o czym dowiedziałam się dzisiaj koło 17 ) i nie mam za bardzo czasu, żeby pisać. Obiecałam, że coś dzisiaj dodam, więc jest. Miał być długi, ale niestety po za tym że brak czasu to jeszcze brak weny ;// Przepraszam w szczególności Paulinę    Bogdanowicz, której obiecałam dłuugi next - nie udało się, ale ważne, że wgl coś jest. :))
Komentujciee ;*
Next w sobotę za tydzień, bo teraz w szkole mam same diagnozy ;( 

piątek, 10 maja 2013

Uwaga !!!

Informuję Was, że dzisiaj niestety ale nie dodam kolejnego rozdziału. Będzie on jutro wieczorem. Przepraszam wszystkich . Mam nadzieję, że nie będziecie się gniewać. ;))

poniedziałek, 6 maja 2013


Rozdział 13

Osobą, która do nas podeszła był Maciek.
Czego on chce ode mnie. Nie jesteśmy już parą. Nie chcę go znać. Teraz w momencie kiedy myślałam, że wszystko ułożę sobie na nowo. Poznałam świetnego chłopaka. Kto wie może byłoby z tego coś więcej, gdyby nie on. Nie dał mi o sobie zapomnieć. Ja już tak nie chcę.
Szepnęłam do Kamila:
- Jak mogłeś ? - widziałam, że po tych słowach posmutniał. Chciał mi odpowiedzieć, ale zrezygnował z tego. Było mi go żal. Pewnie miał dobre intencje, ale ja jeszcze nie jestem gotowa na spotkanie z Maćkiem, a już w szczególności sam na sam. Powróciły wszystkie wspomnienia związane z nim. Te wspaniałe, ale również te najgorsze. Czułam jak wielka rana w moim sercu rodzi się na nowo. Dawała o sobie znać jak stara kontuzja.
- Cześć Tosia – jego głos przeszył całe moje ciało. Dotarł w najmniejsze jego zakamarki. To było cudowne uczucie. Nie potrafiłam się powstrzymać. W mojej głowie były tylko takie myśli : Ahhh jak wspaniale by było , gdyby to uczucie pozostało na zawsze. Gdyby Maciek został ze mną na zawsze. Chciałabym wieczorem zasypiać i rano budzić się koło niego .
Marząc wpatrywałam się w Maćka. Musiało to wyglądać dość dziwnie, ale co mi tam.
Mimo tych wszystkich emocji, jakie wywołał w moim ciele i duszy jego głos, nie odpowiedziałam mu.
- Dobra zostawiam was samych – powiedział Kamil i wstał.
Kamil nie ! - pomyślałam sobie, jednak ten nie spojrzał już w moją stronę, tylko poszedł prosto przed siebie. Jednak gdyby to zrobił , zobaczył w moich oczach prośbę o litość, smutek i ból, a zarazem radość i szczęście. Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale te uczucia były we mnie. Z jednej strony boję się tej rozmowy. Nie chcę usłyszeć czegoś przykrego, po czym znów będę płakać wieczność. Nie wytrzymam tego dłużej. Nie chcę tu zostać, nie z nim. A z drugiej jak zostanę to będę mieć te rozmowę już za sobą i będę mogła rozpocząć nowe życie. Bez Maćka.
- Chciałbym... nie wiem jak to powiedzieć.... nie ma słów, żeby to opisać – o co mu może chodzić. Dziwnie się zachowuje. Przeraża mnie to, ale muszę zachować zimną krew. Na jeden odlot już dzisiaj se pozwoliłam, o drugim nie ma mowy.
- Wal prosto z mostu. Chcę mieć to już za sobą – mówiąc to , trochę zbiłam go z tropu. Byłam chłodna w stosunku do niego. Żal nie przemijał. Za kilka lat, a może szybciej zapomnę o tym,ale jeszcze nie teraz. Może gdybyśmy spotkali się za parę miesięcy. Może wtedy... Nie taka opcja i tak by odpadała, przecież chodzę na zawody. Jakbym nie poszła zrobiłabym przykrość Kamilowi, a tego zadecydowanie nie chcę. Reasumując i tak niedługo byśmy się spotkali, może w innych okolicznościach, ale i tak by to nastąpiło.... Kontynuował :
- Skoro tak chcesz …....Tosia wybacz mi , proszę. Popełniłem największy błąd w moim życiu. Przepraszam cię, nie umiem bez ciebie żyć. Nie mam pojęcia, jak mam naprawić wszystkie błędy, które popełniłem, całe cierpienie, które tobie zadałem – mówiąc to miał błagalną minę.
Szczerze? Tym razem to ja byłam totalnie zbita z tropu, nie on , tylko ja. Nigdy nie spodziewałam się, że użyje on takich słów. Myślałam, że to będzie coś w stylu : Kamil ciągle narzeka i ma do mnie żal, że zrobiłem ci krzywdę. Daj spokój nie wiem nawet jak mogłaś pomyśleć, że coś do ciebie czuję. No dobra ja świetnie bajeruje dziewczyny, ale bez przesady. Dla mnie to była tylko zabawa. Ogarnij się dziewczyno.......... A on wyskakuje mi z takim tekstem. Co mam mu odpowiedzieć ? Jest ok, wybaczam ci ? Nie . Przecież on z pewnością kłamie.., ale w jakim celu ?? Tego nie wiem i nie chcę wiedzieć. A może jednak …...
- Maciek... o co ci chodzi ??
- Musiałem ci to powiedzieć. Te słowa ciążyły mi na sercu i nie mógłbym żyć ze świadomością, że nie wiesz jakie są moje prawdziwe uczucia. To co ci wtedy powiedziałem było kłamstwem. Byłem zazdrosny o Bartka. Myślałem, że mnie z nim zdradzasz, ale Kuba wyciągnął mnie na spotkanie z nim. Jestem mu za to serdecznie wdzięczny. Bartek mi wszystko opowiedział, jak się poznaliście i w ogóle. I powiedział mi, że nie jest tobą zainteresowany. Boże Tosia jak ja ciebie kocham. Wybacz mi . – wyglądało to jakby mówił szczerze , ale... ja już mu zdecydowanie nie ufam.
- Nie wytrzymam tego dłużej, daj mi spokój. Drugi raz się nie nabiorę – powiedziałam to dość głośno. Nie spodziewał się takiej reakcji. Był ewidentnie zaskoczony.
- Ale ja mówię to co czuję.
- Dość tego! Nie chcę tego słuchać . - wypowiadając te słowa wstałam z krzesła i chciałam już odejść, gdy Maciek chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Daj mi jeszcze jedną szansę – nasze ciała znalazły się za blisko siebie. Czułam jak wszystko ciągnie mnie do niego, nie tak jak do Richiego, to przyciąganie było o wiele mocniejsze.
Już nie wiem co mam myśleć, a jeśli on rzeczywiście nie udaje. Jeśli mówi prawdę. Jeżeli mu teraz nie wybaczę mogę popełnić największy błąd w moim życiu, a jeśli wybaczę co będzie wtedy....
W tym momencie zobaczyłam osobę, której chyba najmniej się spodziewałam.
- Hej, koleś ona chyba nie chce, żebyś ją dotykał – był mocno wkurzony. Widziałam w jego oczach wściekłość, a wręcz szaleństwo. Swoją drogą to co on tu robi. ? Umówiliśmy się na jutro.
- Nie widzisz, że rozmawiamy ? - odparł zirytowany Maciej.
- Właśnie nie. Ty ją szarpiesz. - odpowiedział mu Richard.
- Wcale nie. A tak w ogóle to co ci do tego. ?
- Tosia wszystko ok ? - podszedł do mnie i oddalił od Maćka.
Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Chciałam powiedzieć Richiemu, że Maciek wcale mnie nie szarpie. Swoją drogą miałam mu za złe, że mnie od niego odciągnął. Nie czułam już jego ciepła, jego cudownego zapachu i oczu wpatrzonych we mnie. Maciek cały czas gapił się teraz na Richarda. Choć może dobrze się stało. Gdyby nie Richi byłam skłonna wybaczyć Maćkowi. Tak podziałały na mnie jego słowa. Może i kłamał, ale chciałam choć przez chwilę poczuć się tak jak dawniej. Mimo to, że mogłoby być to tylko złudne. W końcu udało mi się .
- Chłopaki uspokójcie się. Wszystko dobrze – mówiąc to spojrzałam na Richiego – To jest mój nowy znajomy – wskazałam na Richarda, kierując wzrok w stronę Maćka. Byłam ciekawa jego reakcji, więc mówiłam dalej – Richard, jest skoczkiem narciarskim. Na pewno się znacie, przecież startujecie razem w konkursach.
- Ahaaa... Tak kojarzę cię Richard Freitag - jego złość przeszła, z jego oczu uleciało szczęście i radość, które towarzyszyły mu gdy staliśmy bardzo blisko siebie. Był przygnębiony. Taki bezradny . Chciałam do niego podejść, ale moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
- Właśnie nie dałaś mi swojego numeru telefonu – powiedział Richard, ale nie słuchałam go. Wpatrywałam się w Maćka. Przeszyłam go wzrokiem od stóp do głów. Chyba to zauważył, bo on też zaczął się na mnie patrzeć. Znów jego przecudny wzrok, był skupiony na mnie, tylko i wyłącznie na mnie. Do moment, w którym Richi upomniał się o swoje.
- Tosia.? - jak chciałabym żeby zniknął, żeby go tu i teraz, w tej chwili nie było. Maciek przed chwilą zadeklarował swoją miłość. Trudno niech stracę, ale mimo wszystkich krzywd jakie mi wyrządził, po tych słowach byłam zdolna mu zaufać. Ale pojawił się on - Richard  . I czar prysł.
- Dobra zastawiam was samych – nagle powiedział Maciek. Chciałam wykrzyczeć : Nie rób tego !
Maciek błagam, wszystko tylko nie to !
- No nareszcie – odpowiedział mu Richard. On zwariował czy co ? Skąd może wiedzieć czego ja chcę. To on powinien nas zostawić. Jego nie powinno tu być. Byłam na niego wściekła. Złość aż kipiała ze mnie. Grrrrrr........... gdybym tylko mogła udusiłabym go. Nie no przesadzam, ale byłam na niego bardzo wkurzona .
- Cześć – powiedział. Znowu poczułam ból, tak jak wtedy gdy mówił mi, że mnie nie kocha. Nie był on taki silny, ale czułam, że jeśli czegoś nie zrobię to mogę stracić go na zawsze. Na wieki wieków.
- Cześć – odpowiedział mu Richard.
Mój Maniek – swoją drogą pierwszy raz go tak nazwałam, nawet w swoich myślach, chciał odejść. Nie mogę mu na to pozwolić. On wyłożył, że tak powiem kawę na ławę. Niech zna również moje uczucia. Niech wie, że oszalałam z miłości do niego i nie potrafię prawidłowo funkcjonować bez niego. Wszystkie uczucia, które próbowałam ukryć w sobie ujrzały światło dzienne. Raz kozie śmierć , jak nie teraz to nigdy.
- Maciek …  
_________________________________________________________________________
Uwierzycie, że to już 13 rozdział ? Ciekawe czy ta trzynastka będzie szczęśliwa.
Dla mnie rozdział dość emocjonalny, ale w końcu jest coś więcej o Tosi i Maćku. 
Komentujcie <3 
Następny w okolicach piątku.
A i życzę powodzenia maturzystom, o ile jakikolwiek to czyta ;*

piątek, 3 maja 2013


Na wstępie chciałabym przeprosić wszystkie osoby, które czekały na kolejny rozdział. Miałam problemy z dostępem do internetu . Mam nadzieję,że mi wybaczycie.

Rozdział 12

Do mojej przebieralni wtargnął jakiś koleś. Wchodził tyłem, więc mnie nie zauważył. Był szczęśliwy, a rozpoznałam to po wielkim bananie na jego twarzy, do momentu, w którym mnie nie zauważył. W sumie to zanim zobaczył, wlazł na mnie.
- Ała – krzyknęłam, bo stanął mi na palce u nóg.
- O boziu – odpowiedział.
Miał czarne włosy, cudowne zielone oczy, choć w tym momencie były one, że to tak ujmę w wielkim szoku. Jego uśmiech powalał. Przez dłuższą chwilę staliśmy jak wmurowani , wpatrując się w siebie. Nie ma co po prostu utonęłam. Był nieziemski, a my staliśmy zdecydowanie za blisko siebie. Coś, ale nie wiem co przyciągało mnie jeszcze bardziej do niego , jak magnez.
Wtedy zaczął :
- Przepraszam …... ja...ja..... nie chciałem – zaczął się tłumaczyć, był przestraszony. Ale czym ? Przecież nic się nie stało, palców mi nie połamał, to tylko trochę zabolało.
-Niech się pan tak nie tłumaczy... - chciałam dalej mówić, ale przerwał mi.
- Ale jaki pan ? Jestem Richard – powiedział.
Swoją drogą, jak mu się dokładniej przyjrzałam i zastanowiłam się trochę, to zaczęłam go skądś kojarzyć, ale skąd. ?
Nie musiałam długo czekać, bo Richard widząc moją minę, wyrwał się.
- Richard Freitag, jestem skoczkiem narciarskim – to stąd go kojarzyłam. Teraz już sobie przypomniałam, przecież to on był na drugim stopniu podium, na ostatnich zawodach, na jakich byłam.
- Już wiem,skąd Cię kojarzę.
- Fakt, dzięki temu jestem bardziej rozpoznawalny ;)
- Nie dziwię się, skoki są bardzo popularne .
- Moje imię już znasz, a jak brzmi twoje ?- cały czas rozmawiając ze mną uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Ja jestem Tosia.
- Ale piękne imię – od razu zaczął mi słodzić. Już wiedziałam, że nasza znajomość nie zakończy się na tej rozmowie.
- Nie przesadzaj, imię jak każde.
- Nie. Ono jest wyjątkowe.
- Dziękuję- czułam, że moje policzki zaczynają się rumienić.
- Mógłbyś wyjść ?
- Czy powiedziałem coś nie tak.?- jego twarz raptownie posmutniała.
Nasze ciała nadal stały tak blisko siebie, że z każdą chwilą robiło się coraz niezręczniej.
- Nieee, ale ja jestem prawie naga.
- Przepraszam – teraz to on zrobił się czerwony- już wychodzę, ale będę czekał na ciebie – powiedział, obdarzył mnie cudownym uśmiechem i wyszedł.
Nie miał zamiaru odpuścić. Chcąc czy nie chcą pewnie pójdę z nim na obiad. Z jednej strony byłam zadowolona z tego powodu, a z drugiej nie wiem czy postępuję właściwie.
Nieeee stop, przecież Kamil na mnie czeka w KFC. Całkiem zapomniałam o nim. Zapewne będzie wściekły, że mnie tak długo nie było. Choć z Richardem rozmawiałam zaledwie 5 min, bo reszte czasu przeznaczyłam na poszukiwanie prezentu dla Ewy i przymiarkę koszuli nocnej.
Szybko ściągnęłam ją i założyłam moje ciuchy. Rzeczywiście, było tak jak mówił, czekał na mnie przed przebieralnią. Nie wiem co mam mu powiedzieć. Jak powiem,że czeka na mnie kolega to może pomyśleć, że to mój chłopak, a tak nie jest. Hmmm. Powiem, że Kamil to mój kuzyn. Albo nie, bo jak dowie się prawdy to pomyśli, że jestem kłamczuchą. Kurcze co mam zrobić. Nie wiem czemu się tak tym przejmuję, przecież znam go zaledwie kilka minut, mimo to zależało mi na nim. Dobra, jakoś to będzie- pomyślałam sobie i wyszłam.
- O jesteś już – zaczął Richi.
- Tak – mówiąc, uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił się tym samym.
- To co idziemy na obiad ? – i zapytał o to o co bałam się najbardziej, przecież ja nie mogę z nim iść, jestem umówiona z Kamilem. Powraca pytanie : co mam zrobić ??? . Chyba zadzwonię do Kamila i powiem mu, że …. że co ? że pójdę z nowo poznanym gościem coś zjeść , zamiast z nim ? Muszę coś powiedzieć, bo Richard czeka zniecierpliwiony na moją odpowiedź. Problem w tym, że nie mam pojęcia co .
- Richard, niestety ja już jestem umówiona dzisiaj. W KFC czeka na mnie mój kolega – zwiesił głowę - Kolega, nie chłopak –sama nie wiem, dlaczego to podkreśliłam, a on wyglądał jakby wrócił do żywych , cały rozpromieniał.
- To może jutro się spotkamy ?
- Wspaniały pomysł.
- A gdzie ?
- Może w tej kawiarni na dole ?
- W „Bistro” ?
- Tak .
- Zgoda, ja też uwielbiam ją.
- Ja jeszcze w niej nie byłam, bo nie dawno się tu przeprowadziłam, ale skoro ty ją lubisz to ja też.
Nic nie odpowiedział, tylko szeroko się uśmiechnął.
- To do zobaczenia jutro – rzuciłam i obróciłam się, aby podejść do kasy.
- Paaa.
Mimo tych słów nadal stał w tym samym miejscu, nawet nie drgnął.
- I co zdecydowała się pani ? - zapytała kobieta.
- Tak, poproszę dwie.
- Chłopak na pewno będzie zadowolony – mówiąc to spojrzała na Richiego.
- Ale to nie jest mój chłopak – odpowiedziałam dość spokojnie. Tak naprawdę nie przeszkadzały mi jej słowa, nawet mi się to podobało.
- Oooo, tak ładnie razem wyglądacie.... szkoda. Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Razem będzie 180 zł.
Wyciągnęłam z mojej brązowej torebki pieniądze i zapłaciłam.
- Proszę.
- Dziękuję. Do widzenia.
- Do zobaczenia. Życzę miłego dnia.
- Wzajemnie.
Powiedziałam i wyszłam ze sklepu. Skierowałam się w stronę miejsca, gdzie czekał na mnie Kamil. Pewnie był już zdenerwowany, że mnie tak długo nie było.
Siedział z rękami opartymi na stole, nerwowo spoglądając na zegarek. Kiedy mnie zobaczył, wstał i podszedł, zanim zdążyłam dojść do niego.
-Gdzieś ty się podziewała ?– spytał i chwycił mnie za rękę, kierując się w stronę naszego miejsca.
- Mam – nie miałam zamiaru opowiadać mu o Richim.
- Co ?
- Idealny prezent dla Ewy.
- Tak ? - przeszło mu , nie był zły, tylko szczęśliwy.
- Pokażę ci w domu, ale mogę zdradzić, że jest bardzo seksowny.
- Ohoho , już nie mogę się doczekać.
- To co jemy ?
- Szczerze mówiąc to ja nie jestem głodny- te słowa bardzo mnie zadziwiły, czyżby dowiedział się o moim spotkaniu ? - jest ktoś kto bardzo chciałby z tobą zjeść.
- Oooo a kto to taki ? - byłam zaskoczona.
Czyżby Richi??No bo kto inny ? Na pewno on. Ale to słodkie i kochane. Znalazł Kamila i poprosił go o obiad ze mną . Jeszcze chyba nikt nie był dla mnie taki kochany. No oprócz Maćka, ale ten to sobie nagrabił w inny sposób. Chwila ja nie wspominałam Richardowi, że tym kolegą jest Kamil........
Przeżyłam szok w momencie, w którym zobaczyłam kto do nas podchodzi.  

______________________________________________________________________
Nie jest on za długi , ale pojawia się w nim nowa osoba ;)

Nie obiecuję kiedy następny rozdział. Myślę, że do niedzieli dam radę :)