niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 27


Przeciętnie dwa kilometry pokonuję w ciągu 15 min. Wiem, nie jestem jakaś szybka, ale wolę przemierzać świat spokojnie, delektując się jego pięknem. Tym razem moja ciekawość nie pozwoliła mi na to. Całą trasę przeszłam w ciągu 7 minut. To ponad dwa razy szybciej niż normalnie.  Przybyłam na miejsce przed czasem. Chłopcy mieli jeszcz trening, więc miałam chwilkę. Zadzwoniłam do Maćka, żeby usłyszeć jego głos. Zawsze działał na mnie kojąco, a teraz tego bardzo potrzebowałam. Zdecydowanie mniej bym się stresowała, gdyby był on tutaj razem ze mną, ale to niemożliwe. Nie mam pojęcia jak Andreas zareaguje na mnie. Na to, że wiem. Po za tym Maciek nie ma o niczym pojęcia i jak narazie nie mam zamiaru mu nic mówić, więc przyszedł by tutaj jako kto? Właściwie, to nawet nie wiedziałby, dlaczego się tak stresuje i dlaczego mi tak zależy na tym spotkaniu. Porozmawiałam z nim chwilkę i od razu poczułam się lepiej. Kocham go zdecydowanie najmocniej na świecie i nie wyobrażam sobie, abym mogłabyć z kimkolwiek innym. Jejku !

W tym momencie ujrzałam wychodzącego Andreasa Wanka. Za nim zza drzwi wyłonił się Severin Freund.
W końcu ujrzałam jego. Andreas wyszedł równocześnie z Richim i Marinusem Krausem.
Moje dotychczasowe plany legły w gruzach. Strach przed nim, przed jego reakcją tak mnie sparaliżował, że nie mogłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Niemieccy skoczkowie nie widzieli mnie i nie mieli szansy mnie zauważyć, gdyż skryłam się za drzwiami.

Usłyszałam głośny huk. Poczułam ogromny ból w głowie, a następnie bolesne zderzenie mojego ciała z zimnym podłożem. Ktoś zaczął krzyczeć:

- Chłopaki pomóżcie mi. Jaa, ja.. nie chciałem. Nie widziałem jej. Otworzyłem tylko szerzej drzwi- ktoś się tłumaczył.
- To przecież Tosia. Co ona tutaj robi..? - usłyszałam, poprzez ogromny szum jaki narodził się w mojej głowie, głos Ryśka.

Więcej już nic nie pamiętm... odpłynęłam.

Obudziłam się na materacu, w jakiejś ogromnej hali z okładem na głowie.

-Patrzcie! Obudziła się - ktoś krzyknął.
-Cii..ciiiszej.. proszę - wyszeptałam.
-Przepraszam - odpowiedział mi ten sam głos. Nie mam pojęcia kto to był, gdyż po otwarciu na niewielką szerokość oczu, widziałam jak przez mgłę.
- Ale nam stracha napędziłaś - powiedział Richard, ten głos rozpoznałabym wszędzie.
-Kto normalny chowa się za drzwiami? - spytał, któryś z Niemców, których kojarzyłam wyłącznie z telewizyjnych wywiadów.
- Kto powiedział, że jestem normalna? - odpowiedziałam mu wysilając się na zadziorny uśmieszek.
- Hahah widzisz Andi, nic jej nie jest.
W tym momencie ujrzałam przepychającego się, przez zgromadzony wokół mnie tłum, Andreasa.
Gdy już zauważył, że siedzę z lekkim uśmieszkiem na twarzy zdecydowanie mu ulżyło. Było to widać.
-Co ty tam robiłaś? - spytał Rysiek.
- Ymm..
-Daj jej spokój. Nie widzisz, że jeszcze nie dokońca się ocuciła? - stanął w mojej "obronie" Andi.
-Spokojnie- odparł Richi.
Powiedziałam to co wymyśliłam na poczekaniu, przecież nie powiem, że przyszłam tutaj się spotkać z Andreasem. Nie tak oficjalnie. Nie przy wszystkich.
- Mieszkam niedaleko, więc często chodzę tutaj na spacery.
- Ja nadal nie pojmuję, dlaczego schowałaś się za drzwiami. Po pierwsze my nie gryziemy, a po drugie nikt cię nie widział.
- Nie wiedziałam, że to wy. Znam Ryśka i podeszłabym, gdybym tylko zobaczyła go szybciej niż tutaj na hali, siedząc na materacu. Ogólnie jestem nieśmiałą osóbką , bałam się podejść i zagadać do nieznajomych.
- Bałaś się nas?
-Nie was. Bałam się do was zagadać, a to różnica.
-Chodź, pomogę Ci wstać- powiedział Rysiek, podając mi rękę.
Richi postawił mnie na nogi i zmierzył wzrokiem od góry do dołu.
-Ładnie jesteś ubrana. Byłaś z kimś umówiona?
-Richi! - zwróciłam mu uwagę, chcąc dać mu kuksańca,ale po wyciągnięciu ręki w jego stronę, zakręciło mi się w głowie. Gdyby nie  refleks Andreasa pewnie leżałabym po raz kolejny, dziś na twardej  ziemi.
-Uważaj na siebie - Trzymał mnie w swoich umięśnionych ramionach, świdrując mnie wzrokiem.
"Staliśmy" w takim układzie przez dłuższą chwilę.
- Andi, odstawimy Tosię do domu i wracamy do hotelu. Musimy się stawić po popołudniowym treningu. Później będziecie mogli się spotkać.
Przypomniałam sobie po co ja właściwe tutaj przyszłam. Natychmiast stanęłam na nogi.
-Yy... dziękuję za pomoc. Jaa.. ja... muszę już iść. Cześć - chciałam, a nawet ruszyłam w stronę drzwi, ale coś, a raczej ktoś mnie zatrzymał. Andreas chwycił mnie za rękę.
- Zaczekaj chwilkę, proszę.
Nie odpowiedziałam mu. Tylko na niego spojrzałam.
- Severin wy jedźcie do  hotelu. Przekażcie trenerowi, że wrócę później.
-Ale..
-Proszę cię - mówiąc to spojrzał mu prosto w oczy. Miałam wrażenie, że Andi nie chce czegoś powiedzieć na głos. Przekazał to Freundowi wzrokiem.
-Okej.
-Dziękuję. Do zobaczenia wieczorem.
Andreas chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
-Andreas o co chodzi?
-Musimy porozmawiać.. Ja już dłużej nie mogę.

______________________________________________
Kochani dziękuję Wam, że jesteście. Nexta miałam napisanego już kilka dni temu, ale! padł mi system operacyjny w lapku, a razem z nim przepadł next. Napisałam go jeszcze raz. :) Mam nadzieję, że Wam się podoba ;3 Jesteś - komentuj TO MOTYWUJE ;**

4 komentarze:

  1. Jak ja kocham twoje pisanie. Chyba wczesniej nie komentowalam, bo trafilam na tego bloganiedawno. Ale nie zaluje! Naprawde fajna historia. Taka inna. Jestem ciekawa rozmowy Tosi z Andreasem. No, ale Macius tutaj jest swietny. I mam nadzieje, ze mimo wszystko to z nim bedzie Tosia. Mam jeszcze pytanie. Rozdzialy tutaj sa dodawane, co jakis okreslony czas czy tak nie wiadomo kiedy? Dzieki z gory za odpowiedz. Piszesz swietnie. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Niezmiernie mi miło, że przybywają nowi czytelnicy, a co najważniejsze podoba się Wam moje pisanie :D
      Niestety nie jestem w stanie dodawać rozdziałów systematycznie ( zalety bycia 3-gimnazjalistką ;c ). Informacje na temat pojawienia się rozdziałów na pewno znajdziesz na mojej stronce na fb -- https://www.facebook.com/pages/Skoki-Narciarskie-D/137604566416800?fref=ts ;)

      Usuń
  2. Przepraszam, że dopiero teraz, ale ostatnio "siadłam psychicznie". I tak się liczy to, że jestem, prawda??? Tak więc ... Króciutko trochę, no ale cóż. Lepiej coś niż nic. Fabuła rozdziału świetna, choć nic tak nadzwyczajnego się nie zdarzyło, oprócz tego, iż Andreas chyba zaczął się domyślać. Ciekawa jestem tej rozmowy. Wenki!
    Buziaki ;*

    PS. Zapraszam do siebie na:
    http://love-skijumpers.blogspot.com/
    http://moje-zycie-jest-moje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Komentujcie to bardzo motywuje ;33