Rozdział 3
Około godziny 22:00 stwierdziłam :
-Muszę wracać do domu.
-Nie jeszcze nie. Zostań jeszcze
trochę. Jutro jest sobota-powiedział jeszcze mocniej wtulając mnie
w siebie.
-No dobrze, ale chwilkę.
Po godzinie mimo kolejnych sprzeciwów
Maćka zeszłam na dół i zaczęłam zakładać buty. Kiedy wyszłam
na dwór, okazało się że już nie jest chłodno tylko bardzo
zimno.
-Tosia poczekaj – Maciek chwycił
mnie za rękę zakładają na mnie swoją kurtkę.
-Hmmm
-Jest zimno zmarzniesz.
Uśmiechnęłam się do niego, a on to
odwzajemnił.
-Dziękuję za troskę...
-Proszę hahah …
Odprowadził mnie pod same drzwi.
-Jutro z rana wpadnę po kurtkę,
dobrze ?
- Okej. Paaa - odpowiedziałam i
otworzyłam drzwi do domu.
-Paaa. Do zobaczeni jutro...
W tym momencie zniknęłam za drzwiami.
Od razu pobiegłam do siebie do pokoju stanąć w oknie.
Wiedziałam, że Maciek zaraz się tam
pewnie pojawi. Niestety zamiast Maćka zobaczyłam jakąś śliczną
blondynkę, której Maciek pokazywał żeby usiadła na łóżku...
Nie chciałam już dłużej tego oglądać . Poszłam do łazienki
wziąć długą kąpiel.
Niestety nic to nie poskutkowało cały
czas myślałam o nim, co ta blondi mogła tam robić , czy to jego
dziewczyna, koleżanka, czy kto? Może jego siostra? Nieee, co
siostra miałaby robić w jego pokoju, pewnie poszłaby do swojego.
Tej nocy nie zmrużyłam oka. Rano
wstałam kompletnie nie wyspana. Ogarnęłam się, ubrałam i
stwierdziłam, że sama zaniosę Maćkowi jego kurtkę.
Drzwi otworzył mi Kuba :
-Ooo Hej co ty tu tak wcześnie robisz
?
-Przyszłam oddać Maćkowi kurtkę.
Przekażesz mu ją ? - powiedziałam podając mu ją .
-Cześć, ooo moja kurtka dzięki, z
tego co pamiętam sam miałem po nią wpaść... -w drzwiach stanął
nie kto inny jak Maciek.
-Stwierdziłam , że pewnie masz
ciekawsze rzeczy do robieni niż iść po kurtkę, którą z przymusu
mi pożyczyłeś.
-Co? Z jakiego przymusu ? Ja chciałem
ci ją pożyczyć .
-Dobra, nie ważne cześć.
-Cześć...-powiedział, choć widać
było po nim,że nie wie o co chodzi.
-Tosia poczekaj -krzyknął Kuba.
-Tak ?
-Chciałem cię dzisiaj zabrać na
skocznie..
-Gdzie ?
-Na skocznie.
-To ty jesteś skoczkiem narciarskim?
-No tak jestem Kuba Kot i Maciek też
skacze, a nasz tata komentuje skoki hhahaha.... wszyscy w tym
siedzimy.
Ooooo z tego wszystkiego nie
zorientowałam się, że wcześniej nie wiedziałam jak mają na
nazwisko. Coś słyszałam o nich, ale więcej o Maćku niż o Kubie.
I znowu on Maciek.
- Nie wspominałeś wcześniej.
-A no nie było okazji.
-Chciałem cię tam zabrać żeby
pokazać ci jak skaczę hahahaha.... ale też chcę żebyś poznała
resztę naszej ekipy.
-Dobrze. Z chęcią ich poznam. To o
której pod twoim domem?
-Może o 15 ?
-Zgoda. To do zobaczenia.
-Do później...
Gdy weszłam do domu zwróciłam się w
stronę schodów, ale niestety pojawiła się pewna przeszkoda, a
dokładniej mówiąc MOJA MAMA!
-Nic jeszcze dzisiaj nie jadłaś.
-Mamo, nie jestem głodna.
-Nic mnie to nie obchodzi. Musisz coś
zjeść, bo niedługo będę miała patyczaka zamiast córki...
-No dobrze zjem bułkę z dżemem .
Może być?
-Od razu lepiej.
Po wmuszonym śniadaniu poszłam w
końcu na górę. Z nudów zaczęłam sprzątać, układać książki
alfabetycznie. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Przecież ja
nigdy nie robiłam takich rzeczy, owszem sprzątałam od czasu do
czasu, ale żeby książki układać alfabetycznie ? To już nie
jestem ja.
To wszystko wina Maćka, to on ma na
mnie taki wpływ.
Najgorsze było to, że byli oni
skoczkami, przecież ja tego nie nienawidzę. Czy jest możliwość,
żeby to zmienić? I cz właśnie oni to zrobią? Sprawią,że je
polubię? Nie mam pojęcia jak to będzie, czy dam radę to
zaakceptować , czy wytrzymam wiedząc, że ON tam jest ? W głowie
mam całkowity mętlik w sumie to już niczego nie byłam pewna na
100 %.
Taka byłam zamyślona, że kompletnie
straciłam poczucie czasu. Zerknęłam na zegarek, a tutaj wpół do
3. O masakra! Zerwałam się szybko z łóżka. Przebrałam się w
czyste jeansy, bo te, w których byłam rano zachlapałam sokiem
jabłkowym, założyłam buty, grubą kurtę i wyszłam z domu...
Kuba już czekał na mnie przy swoim
samochodzie.
-Hej.
-Cześć-odpowiedział .
-Coś się stało?-spytałam, widząc
że ma smutną minę.
-Nic, nie ważne, wsiadaj.
-Kubaa....
I wtedy zauważyłam, że po policzku
spłynęła mu łza. Szybko podbiegłam do niego i go przytuliłam.
Wtulił się we mnie jak małe dziecko.
-Co się stało?
-Pati...ona...ona...zerwała ze
mną...-ledwo to z siebie wydusił.
-Wiesz co, mam lepszy pomysł odpuśćmy
sobie dzisiaj tą skocznie, co ?
-Nie nie ma mowy!-zerwał się od razu.
-Ale...przecież....
-Nie i koniec, wole się dobrze bawić
tam, niż zostać tu i cały czas myśleć o niej.
-Jak wolisz.
-Wchodź i jedziemy.
-Okej..
Przez całą drogę na skocznię nie
odezwaliśmy się do siebie ani słowem. On pewnie myślał o tej
całej Pati, a ja myślałam co zrobię jak spotkam Maćka, jak się
wykręcę od rozmowy z nim na temat tego co się stało rano...
Na miejscu czekał już na nas komitet
powitalny. Z nich wszystkich znałam tylko Kota. Na szczęście był
obrócony do nas plecami, więc nie widział, że się na niego
gapię.
-To jest Tosia, a to jest
Krzysiek,Piotrek,Kamil i Dawid.
-Cześć wszystkim.
-Hej-odpowiedzieli mi chórem.
Większość poszła swoimi drogami, a
ze mną został Krzysiek, bo Kuba musiał iść coś załatwić.
-Jak ci się podoba w Zakopanem??
Fajnie tu co ??
-Tak, ale...
-Aha, rozumiem nie masz nastroju do
gadania. Spoko ja wszystko rozumiem...
Uśmiechnęłam się tylko do niego.
Dobrze było wiedzieć, że ma się więcej niż jedną bratnią
duszę wśród skoczków narciarskich. Swoją drogą coraz bardziej
zaczynałam lubić ten sport.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie to bardzo motywuje ;33