piątek, 12 kwietnia 2013


Rozdział 3

 Około godziny 22:00 stwierdziłam :
-Muszę wracać do domu.
-Nie jeszcze nie. Zostań jeszcze trochę. Jutro jest sobota-powiedział jeszcze mocniej wtulając mnie w siebie.
-No dobrze, ale chwilkę.
Po godzinie mimo kolejnych sprzeciwów Maćka zeszłam na dół i zaczęłam zakładać buty. Kiedy wyszłam na dwór, okazało się że już nie jest chłodno tylko bardzo zimno.
-Tosia poczekaj – Maciek chwycił mnie za rękę zakładają na mnie swoją kurtkę.
-Hmmm
-Jest zimno zmarzniesz.
Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.
-Dziękuję za troskę...
-Proszę hahah …
Odprowadził mnie pod same drzwi.
-Jutro z rana wpadnę po kurtkę, dobrze ?
- Okej. Paaa - odpowiedziałam i otworzyłam drzwi do domu.
-Paaa. Do zobaczeni jutro...
W tym momencie zniknęłam za drzwiami. Od razu pobiegłam do siebie do pokoju stanąć w oknie.
Wiedziałam, że Maciek zaraz się tam pewnie pojawi. Niestety zamiast Maćka zobaczyłam jakąś śliczną blondynkę, której Maciek pokazywał żeby usiadła na łóżku... Nie chciałam już dłużej tego oglądać . Poszłam do łazienki wziąć długą kąpiel.
Niestety nic to nie poskutkowało cały czas myślałam o nim, co ta blondi mogła tam robić , czy to jego dziewczyna, koleżanka, czy kto? Może jego siostra? Nieee, co siostra miałaby robić w jego pokoju, pewnie poszłaby do swojego.
Tej nocy nie zmrużyłam oka. Rano wstałam kompletnie nie wyspana. Ogarnęłam się, ubrałam i stwierdziłam, że sama zaniosę Maćkowi jego kurtkę.
Drzwi otworzył mi Kuba :
-Ooo Hej co ty tu tak wcześnie robisz ?
-Przyszłam oddać Maćkowi kurtkę. Przekażesz mu ją ? - powiedziałam podając mu ją .
-Cześć, ooo moja kurtka dzięki, z tego co pamiętam sam miałem po nią wpaść... -w drzwiach stanął nie kto inny jak Maciek.
-Stwierdziłam , że pewnie masz ciekawsze rzeczy do robieni niż iść po kurtkę, którą z przymusu mi pożyczyłeś.
-Co? Z jakiego przymusu ? Ja chciałem ci ją pożyczyć .
-Dobra, nie ważne cześć.
-Cześć...-powiedział, choć widać było po nim,że nie wie o co chodzi.
-Tosia poczekaj -krzyknął Kuba.
-Tak ?
-Chciałem cię dzisiaj zabrać na skocznie..
-Gdzie ?
-Na skocznie.
-To ty jesteś skoczkiem narciarskim?
-No tak jestem Kuba Kot i Maciek też skacze, a nasz tata komentuje skoki hhahaha.... wszyscy w tym siedzimy.
Ooooo z tego wszystkiego nie zorientowałam się, że wcześniej nie wiedziałam jak mają na nazwisko. Coś słyszałam o nich, ale więcej o Maćku niż o Kubie. I znowu on Maciek.
- Nie wspominałeś wcześniej.
-A no nie było okazji.
-Chciałem cię tam zabrać żeby pokazać ci jak skaczę hahahaha.... ale też chcę żebyś poznała resztę naszej ekipy.
-Dobrze. Z chęcią ich poznam. To o której pod twoim domem?
-Może o 15 ?
-Zgoda. To do zobaczenia.
-Do później...

Gdy weszłam do domu zwróciłam się w stronę schodów, ale niestety pojawiła się pewna przeszkoda, a dokładniej mówiąc MOJA MAMA!
-Nic jeszcze dzisiaj nie jadłaś.
-Mamo, nie jestem głodna.
-Nic mnie to nie obchodzi. Musisz coś zjeść, bo niedługo będę miała patyczaka zamiast córki...
-No dobrze zjem bułkę z dżemem . Może być?
-Od razu lepiej.
Po wmuszonym śniadaniu poszłam w końcu na górę. Z nudów zaczęłam sprzątać, układać książki alfabetycznie. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Przecież ja nigdy nie robiłam takich rzeczy, owszem sprzątałam od czasu do czasu, ale żeby książki układać alfabetycznie ? To już nie jestem ja.
To wszystko wina Maćka, to on ma na mnie taki wpływ.
Najgorsze było to, że byli oni skoczkami, przecież ja tego nie nienawidzę. Czy jest możliwość, żeby to zmienić? I cz właśnie oni to zrobią? Sprawią,że je polubię? Nie mam pojęcia jak to będzie, czy dam radę to zaakceptować , czy wytrzymam wiedząc, że ON tam jest ? W głowie mam całkowity mętlik w sumie to już niczego nie byłam pewna na 100 %.
Taka byłam zamyślona, że kompletnie straciłam poczucie czasu. Zerknęłam na zegarek, a tutaj wpół do 3. O masakra! Zerwałam się szybko z łóżka. Przebrałam się w czyste jeansy, bo te, w których byłam rano zachlapałam sokiem jabłkowym, założyłam buty, grubą kurtę i wyszłam z domu...
Kuba już czekał na mnie przy swoim samochodzie.
-Hej.
-Cześć-odpowiedział .
-Coś się stało?-spytałam, widząc że ma smutną minę.
-Nic, nie ważne, wsiadaj.
-Kubaa....
I wtedy zauważyłam, że po policzku spłynęła mu łza. Szybko podbiegłam do niego i go przytuliłam. Wtulił się we mnie jak małe dziecko.
-Co się stało?
-Pati...ona...ona...zerwała ze mną...-ledwo to z siebie wydusił.
-Wiesz co, mam lepszy pomysł odpuśćmy sobie dzisiaj tą skocznie, co ?
-Nie nie ma mowy!-zerwał się od razu.
-Ale...przecież....
-Nie i koniec, wole się dobrze bawić tam, niż zostać tu i cały czas myśleć o niej.
-Jak wolisz.
-Wchodź i jedziemy.
-Okej..
Przez całą drogę na skocznię nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. On pewnie myślał o tej całej Pati, a ja myślałam co zrobię jak spotkam Maćka, jak się wykręcę od rozmowy z nim na temat tego co się stało rano...
Na miejscu czekał już na nas komitet powitalny. Z nich wszystkich znałam tylko Kota. Na szczęście był obrócony do nas plecami, więc nie widział, że się na niego gapię.
-To jest Tosia, a to jest Krzysiek,Piotrek,Kamil i Dawid.
-Cześć wszystkim.
-Hej-odpowiedzieli mi chórem.
Większość poszła swoimi drogami, a ze mną został Krzysiek, bo Kuba musiał iść coś załatwić.
-Jak ci się podoba w Zakopanem?? Fajnie tu co ??
-Tak, ale...
-Aha, rozumiem nie masz nastroju do gadania. Spoko ja wszystko rozumiem...
Uśmiechnęłam się tylko do niego. Dobrze było wiedzieć, że ma się więcej niż jedną bratnią duszę wśród skoczków narciarskich. Swoją drogą coraz bardziej zaczynałam lubić ten sport.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujcie to bardzo motywuje ;33