Rozdział 6
Po powrocie do domu poszłam do
łazienki i wzięłam dłuuuugą kąpiel. Miałam już dość tak
szybkiego tępa jakie nabrało moje życie. Dziś tu, jutro tam. Chcę
jutro po prostu zostać w domu.
Cały dzień się wylegiwać w łóżku.
Bez nikogo, no nie licząc Maćka.
Po wyjściu z wanny przebrałam się w
piżamę i położyłam do łóżka, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano o godzinie 10 dostałam sms :
-Czekam na dole. Wstawaj. Maciek.
O nie ja dzisiaj nigdzie nie idę, tak
jak mówiłam zostaję w domu.
-Maciek ja nie mam na nic ochoty. -
odpisałam.
-Ok.
Ok i tyle. Nic nie napisze, nie zapyta
się dlaczego? Wiem przecież, że to ja napisałam, że nie mam
ochoty, ale czemu on nie chciał znać tego powodu?
Nagle coś zaczęło pukać w okno.
Podeszłam i zobaczyłam nikogo innego tylko Maćka.
- Co ty tu robisz? -spytałam.
- Nie masz ochoty wyjść to
przyszedłem do ciebie. Co nie cieszysz się?
- Cieszę, ale nie mogłeś wejść jak
normalny człowiek – drzwiami?
-Chyba zauważyłaś, że nie jestem
normalny...hahahah... A tak na serio to stwierdziłem, że tak będzie
oryginalniej.
-Taaa oryginalniej...
- No to co robimy ?
-Myślałam, że poleżę cały dzień
w łóżku, bo jestem już zmęczona późnymi powrotami do domu.
- Ok.
- Ale co ok?
- Zostaję razem z tobą.
- Nie daj spokój. Nie możesz , masz
dzisiaj trening.
-Nic się nie stanie jak opuszczę tam
jeden czy dwa.
- Ależ stanie się. Nie chcę nawet o
tym słyszeć.
-No dobra.
Uwielbiałam jak się złościł i
wiedział, że i tak nic nie wskóra.
- No to idę.
-Odprowadzę cię – i zeszłam razem
z nim na dół.
-Paa
-Paa – odpowiedziałam.
-Mamo ja będę dzisiaj prawdopodobnie
cały dzień w domu, jakbyś coś chciała to jestem u siebie.
- Ok.
I wróciłam na górę. W nowym domu o
tyle było lepiej, że miałam w pokoju telewizor i nie musiałam
siedzieć salonie.
Leżałam i skakałam po kanałach. W
telewizji nie było nic ciekawego.
Nagle z rozmyślań wyrwało mnie
wołanie mamy:
-Tosia chodź tutaj.
-Już, chwila.
- Co mamo?
-Mam prośbę czy mogłabyś skoczyć
do sklepu ?
-Spoko, a co mam kupić?
-Kup … yyy napiszę ci na kartce.
- Ok. Tylko pójdę się ubrać.
Mama zaczęła szukać kartki i
długopisu, a ja pobiegłam się szybko ubrać, bo im szybciej pójdę
tym szybciej wrócę, tym szybciej położę się z powrotem w łóżku.
Mama dała mi kartkę i pospiesznie
ruszyłam w stronę sklepu. Dzisiejszej nocy napadało sporo śniegu.
Już powoli się do tego przyzwyczajałam.
Idę i idę, a tu nagle BUM!!! Jakiś
chłopak wbiegł prosto na mnie. Upadłam na ziemię. Zaczęłam się
podnosić, ale nic z tego chyba skręciłam sobie kostkę. Kurcze!!
-Ja..ja... przepraszam....nie
chciałem.... - zaczął mnie przepraszać.
-Nic się nie stało. Tylko miło by
było gdybyś pomógł mi wstać.
-Oczywiście już.
Chwycił mnie pod pachami i podniósł
do góry, swoją drogą to musiał być bardzo silny, bo zrobił to
bez żadnego problemu, a ja nie jestem znowu wcale taka chuda.
-Stoisz?
-Chyba tak – puścił mnie i kolejne
BAM! Znowu upadłam na ziemię.
- Raczej nie dasz rady dojść do domu
o własnych siłach.
- Raczej nie pomóż mi wejść do
sklepu, zrobię zakupy i zadzwonię po mamę. Dam sobie już radę .
Dzięki.
-O nie. Nie ma mowy, to przeze mnie
prawdopodobnie skręciłaś kostkę. Teraz moim obowiązkiem jest ci
pomóc.
-No dobrze, jak chcesz, ale najpierw
powiedz mi jak mam się do ciebie zwracać mój sługo – i zaczęłam
się śmiać, a on razem ze mną. Nie mogę ukrywać, że miał
naprawdę śliczny uśmiech.
- Mów mi Bartek.
- O jak ładnie. Ja jestem Tosia.
- O jak ślicznie...hahahah...
-No dobra mój nowy sługo pomóż mi
się dostać do sklepu.
-Twoje życzenie jest dla mnie
rozkazem, pani – oboje wybuchliśmy śmiechem.
No pisz dalej bo nie mogę się doczekać :3
OdpowiedzUsuńAle ja już nie pisze xD mówiłam ;p
UsuńNo to zacznij :) :*
UsuńJak to nie piszesz Tośka?! To jest fajne i o Kociaku ^^
UsuńNo nie wiem czy to jest fajne xD
UsuńAgata ty się nie odzywaj bo się nie znasz xd pisz ! ;p
OdpowiedzUsuńaha xD
Usuń